O tym, żeby w miastach wprowadzać takie strefy, w Polsce mówi się od dawna. Po to zostało zmienione prawo, żeby dawać samorządom możliwość ustalania obszarów, gdzie nie można wjechać samochodem spalinowym.
Co więcej, miasta mają w tej kwestii dużą swobodę i same mogą ustalać zasady. W każdym jednak przypadku – kiedy mówiło się o Strefach Czystego Transportu – wskazywano na centra miast. Chodziło o ograniczenie tam ruchu (bo zasady eliminują wiele pojazdów) i o ochronę powietrza.
Do tej pory jednak żadna taka strefa nie powstała. Aż do teraz. Krakowscy radni po kilku godzinach dyskusji zdecydowali o powstaniu SCT.
Nie zacznie ona jednak działać od razu. Pierwsze ograniczenia wejdą w życie od połowy 2024 roku, a ostrzejsze zasady 2 lata później.
Zasady Strefy Czystego Transportu
Od 1 lipca 2024 roku do miasta nie będą mogły wjechać samochody osobowe o napędzie benzynowym, które nie spełniają normy Euro 1, oraz diesle poniżej normy Euro 2 (pojazdy mające obecnie 26-30 lat). W przypadku samochodów rejestrowanych po 1 marca 2023 roku będą one musiały już spełniać normy Euro 3 i Euro 5.
Od 1 lipca 2026 roku zakazane będzie poruszanie się w Krakowie samochodami benzynowymi poniżej normy Euro 3, a także z silnikiem diesla poniżej normy Euro 5.
Każdy kierowca, który wjedzie do strefy, będzie musiał oznaczyć pojazd specjalną naklejką (w lewym dolnym rogu przedniej szyby).
Nad przestrzeganiem zakazów będzie czuwać Straż Miejska.
Nie każdego jednak te normy obejmą. Nie będą się musiały do nich stosować pojazdy historyczne, auta specjalne, m.in. kampery, bankowozy, food trucki czy karawany, samochody służb ratunkowych i pojazdy należące do osób, które mają co najmniej 70 lat i są prowadzone przez właścicieli.
Ponad 130 tys. samochodów do wymiany
– Problem smogu ciągle w Krakowie istnieje, choć żadne miasto nie zrobiło takiego wysiłku jak my, żeby ten problem rozwiązać, dlatego trzeba wykonać kolejny ruch. Nie robimy go nagle, pamiętając o tym, że są osoby, które muszą się do tego przygotować finansowo – wyjaśnił wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig.
Radny Mariusz Kękuś z PiS uważa, że to złe rozwiązanie, które zaszkodzi mieszkańcom i lokalnemu biznesowi.
– Zabrakło mi poinformowania radnych albo zbadania przede wszystkim kwestii wpływu wprowadzonych rozwiązań na życie gospodarcze miasta, na kwestie ekonomiczne, na kwestie społeczne – mówił.
Szacuje się, że krakowianie muszą wymienić ponad 130 tys. samochodów.
Napisz komentarz
Komentarze