Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 13 listopada 2024 09:48
Reklama

Tragiczny wybuch gazu. Ofiary w liście pożegnalnym oskarżają księdza

Na jaw wychodzi mroczna tajemnica wybuchu gazu w Katowicach. Okazuje się, że to nie był wypadek, a tragedia ma zupełnie inne, mroczniejsze podłoże.

 

Do wybuchu gazu doszło około godz. 8:30 w piątek w Katowicach. Budynek należał do Kościoła ewangelicko-augsburskiego. W wyniku wybuchu zawaliła się część kamienicy. Siła eksplozji doprowadziła do tego, że w szkole po drugiej stronie ulicy wyleciały okna. 

W gruzach budynku odnaleziono dwie osoby. 69-letniej pani Haliny, byłej kościelnej tej parafii,  i jej córki – 40-letniej pani Elżbiety.

Mogło to wyglądać na tragiczny wypadek, ale okazuje się, że mogło to być także samobójstwo. Rozszerzone samobójstwo.

 

Prokuratura zbada autentyczność listu

 

Trzy dni po wybuchu w Katowicach do redakcji Interwencji, programu nadawanego przez Polsat, wpłynął list wyjaśniający okoliczności tej tragedii.

 

„Jeśli ktoś się zastanawia, jak doszło do tej tragedii w Katowicach-Szopienicach, to oto kilka słów wyjaśnienia” .

– tak zaczyna się list

 

Został nadany w Katowicach, dwa dwa dni przed wybuchem kamienicy.

Jeżeli autorami listu rzeczywiście są ofiary, to w piśmie opisują one swoją bardzo trudną sytuację. Wskazują, że dlatego zwróciły się o pomoc do księdza ewangelicko-augsburskiego, u którego mieszkały i dla którego pracowały.

Z treści listu wynika, że ofiary starały się o mieszkanie, żeby wyprowadzić się z terenu parafii. Miały z tym problemy i za niepowodzenia obwiniają księdza.

Teraz prokuratura zbada list, żeby potwierdzić – lub wykluczyć – jego autentyczność.

 

Dlaczego nie doszło do spotkania z prezydentem miasta?

 

Wątków w tym listowym „wyznaniu” jest więcej. Mowa jest m.in. o tym, że kobiety próbowały szukać pomocy u prezydenta Katowic. Autorzy pisma oceniają, że to działania księdza uniemożliwiły im umówienie się na spotkanie z samorządowcem. 

Co więcej, ksiądz miał żądać od lokatorów pieniędzy. Chodziło o opłaty za media. Z treści listu wynika także, że duchowny zapowiedział ofiarom, że zostaną wyrzucone z mieszkania.

 

„Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że jedno z nas jest ciężko chore (nowotwór płuc z przerzutami), ale znieczulica działa i nic go nie obchodzi, zresztą czemu miałoby to go obchodzić, skoro nie ma sumienia i każe nam opuścić mieszkanie, nie interesuje go czy trafimy pod most” .

– napisał autor/autorka listu

 

W tle był spór o pieniądze

 

"Na plebanii kościoła w Katowicach-Szopienicach, gdzie w piątek doszło do tragicznego wybuchu, od lat trwał konflikt pomiędzy parafią a rodziną, która tam mieszkała. Jego tłem były kwestie finansowe".

– przyznał Marian Niemiec, biskup diecezji katowickiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego

 

Dodał, że konflikt trwał od wielu lat i sprawa trafiła do sądu. – Sąd przyznał rację parafii – podkreślił duchowny.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama