Bitwa o Tczew
Inscenizacja ukazuje szturm wojsk napoleońskich na ufortyfikowany Tczew, który był broniony przez prusaków. Podczas operacji razem z wojskiem francuskim walczyła 3. dywizja generała Jana Henryka Dąbrowskiego.
Po wkroczeniu wojsk Napoleona do Prus 14 października 1806 roku Francuzi zwyciężyli wrogie wojska w bitwach pod Jeną i Auerstedt. Później zajęli Berlin i właściwie całe terytorium Prusaków. Z pomocą Rosjan bronili się jeszcze na Pomorzu. Po bitwie pod Pruską Iławą francuskie wojska zbliżały się do Gdańska. Po drodze stoczyły bitwę o Tczew, a raczej serię bitew o nasze miasto. Ostatnia, zakończyła się szturmem i zajęciem grodu Sambora 23 lutego 1807 roku. W trakcie walk ranny został głównodowodzący polskich wojsk Jan Henryk Dąbrowski.
Bitwa była ważna, lecz, jak pisał Andrzej Nieuważny w książce "Wielka wojna w małym mieście. Boje o Tczew w lutym 1807 roku", z punktu widzenia historii wojen bitwa pod Tczewem nie była zbyt wielkim starciem. Miała natomiast "kapitalne znaczenie" dla operacji pod Gdańskiem, ponieważ zlikwidowano w ten sposób zagrożenie wypadów ze strony tczewskiego garnizonu podczas późniejszych walk. W starciu wzięło udział o wiele więcej żołnierzy, niż w inscenizacjach. Jak czytamy w pozycji napisanej przez Nieuważnego:
Według (1851 r.) Eduarda von Hopfnera w samym mieście [Prusacy - przyp. red.] stracili ok. 150 zabitych, zaś 74 rannych oraz 150 ocalałych żołnierzy (w tym 6 oficerów) poszło do niewoli. Hopfner podaje podejrzanie wysoką liczbę 270 uciekinierów, którzy zdołali wyrwać się z Tczewa i wrócić do Gdańska. [...] Raport von Clossmana podawał zaś (bliską Hopfnerowi) liczbę 240 jeńców, ale nie wiemy czy liczył wszystkich, czy tylko wziętych przez jego ludzi. Straty polskie wynosiły ok. 30 poległych i kilkakrotnie więcej rannych, wśród nich 16 oficerów. Badeńczycy mieli 5 poległych , 41 rannych i 18 zaginionych; strat Legii Północnej nie znamy. Wedle Dąbrowskiego pod Miłobądzem Legia wzięła ok. 200 jeńców, obliczone przez Francuzów na 800 ludzi straty pruskie są z pewnością zawyżone.
- fragment "Wielka wojna w małym mieście. Boje o Tczew w lutym 1807 roku", Andzej Nieuważny
Inscenizacja
Wszystko zaczęło się po godzinie 12:30, kiedy grupy rekonstrukcyjne przemaszerowały z siedziby głównej Fabryki Sztuk (organizatora wydarzenia) na plac Hallera. Tam rozbiły obozowisko z czasów napoleońskich. Przez godziną tczewianie (i nie tylko) mogli zobaczyć pokaz musztry i odprawa wojsk. Na głodnych czekała natomiast grochówka. Obozowisko było znakomitą okazją do zrobienia sobie zdjęcia z rekonstruktorami i zamienienia z nimi paru słów.
Skorzystaliśmy z tej okazji i wybraliśmy się na plac Hallera z mikrofonem. Karabin skałkowy przedstawił nam Piotr Jeżmański z Warszawy, który w bitwie odgrywał rolę żołnierza z 10. korpusu 4. pułku piechoty Księstwa Warszawskiego:
Część tych karabinów jest faktycznie przystosowana do tego, ma specjalne atesty i była sprawdzana pod kątem strzelania z ostrej amunicji. Czasami na strzelnicach dedykowanych podczas szkoleń czarnoprochowych również zdarza nam się strzelać z ostrej amunicji [...].
- Piotr Jeżmański, rekonstruktor
O umundurowaniu wojsk pruskich opowiedział nam z kolei Jacek Olszewski ze Stowarzyszenia Garnizon z Grudziądza:
To są projekty mundurów z tak zwanych ksiąg regimentowych, czyli z ksiąg, w których były wszystkie rysunki mundurów wszystkich formacji pruskich. Takie księgi rzeczywiści istniały od 1776 czy nawet 1773 roku. Tam były wyrysowane w kolejności w kolorach wszystkie wzory mundurów regimentów, pułków i tak dalej.
- Jacek Olszewski, rekonstruktor
O tym, jak wyglądała organizacja po latach przerwy spowodowanej koronawirusem, porozmawialiśmy natomiast z dyrektorką Fabryki Sztuk Alicją Gajewską:
Cały ten czas, kiedy nie mogliśmy organizować naszych przedsięwzięć, naszych zadań był okropny. Wracamy, ale to było potrzebne nie tylko nam, ale również rekonstruktorom. Z ogromną ochotą przyjechali do Tczewa, zresztą, jak widać, w liczbie 120 [...]. Troszeczkę zmieniliśmy układ bitwy, ponieważ wracamy na plac Hallera, więc dla nas to też było wyzwanie i dla naszych służb.
- Alicja Gajewska, dyrektorka Fabryki Sztuk
Po godzinnym obozowisku, około 14:00 wojska przeniosły się pod mury obronne na ulicy Wąskiej i Ogrodowej.
Po potyczce w tej części miasta wojska francuskie, polskie i pruskie przeniosły się na plac Hallera, a następnie na ulicę Wyszyńskiego, tradycyjnie już pod Farę św. Krzyża. Po zakończonej bitwie rekonstruktorzy przemaszerowali z powrotem do siedziby głównej Fabryki Sztuk na ul. 30-go stycznia.
Napisz komentarz
Komentarze