Przed przemówieniem Joe Bidena w Warszawie w Rosji przemawiał Władimir Putin. Nadal po swojemu tłumaczył agresję na Ukrainę. Mówił, że odzyskuje historyczne ziemie, a Rosja do wojny została zmuszona przez Zachód. Mówił o zwycięstwie. Ale kłamał.
Jeden z największych błędów strategicznych
Analitycy z UMCS (Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej) mówią jasno, że liczba błędów, jakie popełnił Putin jest ogromna. Mówią też, że wojna nie zaczęła się rok temu – 24 lutego 2022.
Rosja Putina od dawna sposobiła się do wojny na obszarze byłego ZSRR. Reforma sił zbrojnych i sześciodniowa wojna rosyjsko-gruzińska w 2008 r. stanowiły preludium do działań militarnych i pozamilitarnych Rosji w Ukrainie w latach 2014-2022. Miękka reakcja Zachodu na agresję Rosji przeciwko Ukrainie utrwaliła Putina w przekonaniu o skuteczności polityki siły i metody faktów dokonanych w sprawie aneksji ziem ukraińskich. W 2021 r. Rosja skoncentrowała przy granicy rosyjsko-ukraińskiej jednostki bojowe, przystępując następnie do rozmów z Zachodem w sprawie Ukrainy i gwarancjach bezpieczeństwa z pozycji siły.
- prof. dr hab. Walenty Baluk, dyrektor Centrum Europy Wschodniej UMCS
A dr Jakub Olchowski adiunkt w Katedrze Bezpieczeństwa Międzynarodowego Wydziału Politologii i Dziennikarstwa UMCS dodaje, że Rosja spodziewała się, że Ukraińcy nie będą mogli ani chcieli się bronić, że Zachód po raz kolejny zdobędzie się co najwyżej na deklaracje potępienia i symboliczne sankcje oraz że armia rosyjska jest tak silna, jak była przedstawiana.
– Wszystkie te trzy założenia okazały się całkowicie błędne, a decyzja o ataku na Ukrainę przejdzie zapewne do historii jako jeden z największych błędów strategicznych – ocenia.
Pięć faz wojny i błędy
Prof. Baluk dzieli wojnę w Ukrainie na kilka faz. W pierwszej zbyt długa linia frontu, niedostosowane do stawianych celów zasoby ludzkie i sprzętowe, rozciągnięcie logistyki i zaopatrzenia, słabe rozpoznanie, warunki pogodowe i przede wszystkim determinacja Ukraińców doprowadziły do strategicznej porażki Rosji, zmuszonej do wycofania się z obwodów kijowskiego, czernihowskiego i sumskiego.
W drugiej front został skrócony, ale wtedy zaczął działać Zachód. Wojskowe braki Ukrainy zostały uzupełniony przez dostawy sprzętu.
– Największe wsparcie w tym zakresie okazała Polska, przekazując ponad 250 czołgów (T-72 i PT-91 Twardy), przeciwlotnicze zestawy rakietowe 9K33 Osa i części zamienne do samolotów bojowych MiG-29. Siły Powietrzne Ukrainy wzmocniły także Bułgaria i Macedonia (Su-25), USA (Mi-17) oraz Czechy (Mi-24) – wylicza ekspert.
Faza trzecia to kontrofensywa Ukrainy zakończona w połowie listopada wycofaniem się Rosjan z Chersonia i prawego brzegu Dniepru. Taktyka Ukrainy polegała na wykrwawieniu się Rosjan, niszczeniu logistyki przeciwnika na prawym brzegu Dniepru, a także skoncentrowaniu i wyposażeniu nowych brygad w rejonie potencjalnego kontruderzenia.
Faza czwarta to stabilizacja frontu. Rosja kontynuowała taktykę niszczenia infrastruktury krytycznej i cywilnej w całej Ukrainie. Miała przewagę w broni rakietowej, a Ukraina luki w obronie przeciwlotniczej.
– Pozorując chęć rozmów pokojowych, Rosja dążyła do wyhamowania zachodniej pomocy militarnej. Natomiast własną gospodarkę przestawiła na tory wojenne, kontynuowała mobilizację i tworzyła nowe jednostki bojowe pomimo braków sprzętowych – dodaje prof. Baluk.
Faza piąta, w której właśnie jesteśmy, to wielka mobilizacja wojskowa Rosji, która zgromadziła ok. 320 tys. żołnierzy, a kolejnych 100-120 tys. znalazło się w odwodzie. Skoncentrowała w rejonie walk 1800 czołgów, 3950 pojazdów opancerzonych, 2700 systemów artylerii lufowej i 810 systemów artylerii rakietowej, 400 samolotów bojowych i 300 helikopterów.
W celu zmylenia przeciwnika i wiązania armii ukraińskiej Rosja markowała przygotowanie ofensywy na Kijów z udziałem Białorusi oraz na Sumy, Charków i Mikołajów.
Ale Zachód nie czeka na kolejne posunięcia. Państwa NATO zgodziły się na dostawy 100-150 czołgów Leopard, Abrams i Challenger, a także ponad 300 wozów bojowych AMX-10 RC, Bradley, CV 90, Marder i Stryker. W grę wchodzi teraz wysłanie do walki samolotów F-16, a nawet poradzieckich MiG-29 pozostających na wyposażeniu Polski i Słowacji.
Co dalej?
Rosja poniosła strategiczną porażkę. Nie sprawdziły się prognozy Kremla w sprawie miękkiej postawy Zachodu wobec kolejnej rosyjskiej agresji. Ukraina zjednoczyła się w obliczu inwazji. Rosja już nie będzie imperium. Ale na sprawę trzeba spojrzeć szerzej.
Dr Olchowski zauważa, że Putin się nie cofnie. Nikt w Rosji nie wybaczy mu słabości i może stracić nie tylko władzę, ale być może życie.
– Niemniej to Ukraina jest ofiarą agresji, to ona ponosi konsekwencje zbrojnej napaści. To ogromne straty ludzkie (w przyszłości pojawi się problem wojennej traumy), gospodarcze (nieuniknionym następstwem będą napięcia społeczne), być może także terytorialne – nawet jeśli Rosja opuści okupowane tereny, znaczna część południowej i wschodniej Ukrainy jest tak wyniszczona i spustoszona, że mówi się o „nowych Dzikich Polach” – podkreśla.
I precyzuje: – Samo rozminowanie kraju, i to gdyby wojna zakończyła się dziś, zajmie co najmniej 10 lat. Pamiętać trzeba, że w ciągu ostatniego roku PKB Ukrainy zmniejszył się o 1/3 i państwo w istocie nie może funkcjonować bez pomocy z zewnątrz, a zdane na nią będzie jeszcze przez wiele lat. Jaka jest skala zniszczenia infrastruktury, dziedzictwa kulturowego, środowiska naturalnego, rolnictwa, okaże się dopiero po wojnie
I jeszcze jedno. Związek Radziecki wycofał się w wojny w Afganistanie m.in. przez zbyt dużą liczbę ofiar wśród swoich żołnierzy. Zginęło wówczas 15 tys. ludzi. Przez 10 lat. Po roku wojny w Ukrainie jest mowa o przynajmniej 60 tys. zabitych.
Kto wygra tę wojnę?
Z sondażu przygotowanego przez United Surveys dla DGP i RMF FM wynika, że 46 proc. respondentów uważa, że to Ukraina ma obecnie przewagę w tej wojnie.
Jednak niewiele mniej, bo 43 proc., nie ma wyrobionego zdania w tej sprawie.
Co dziesiąty ankietowany wskazuje Rosję jako państwo, które wygrywa tę wojnę.
Napisz komentarz
Komentarze