Badia nie pomógł
Lechia w meczu na Polsat Plus Arenie w Gdańsku zaprezentowała się całkiem nieźle w pierwszym kwadransie. Skutkiem dobrej dyspozycji na początku spotkania była bramka Jarosława Kubickiego z 16. minuty. Niestety dla piłkarzy z Trójmiasta, później było już tylko gorzej. Zagłębię wyrównało jeszcze przed przerwą, a po 15-minutowym odpoczynku piłkarze trenera Waldemara Fornalika strzelili dwa gole (w 70. minucie Kacper Chodyna oraz w 89. Tomasz Pieńko) i wygrali całe spotkanie 3:1.
Dla Lechii był to gwóźdź do trumny. Na trzy kolejki przed końcem sezonu w Ekstraklasie biało-zieloni zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. Mają na koncie 26 punktów. Przypomnijmy z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce spadają trzy ostatnie zespoły z puli 18. Do bezpiecznej 15. pozycji Lechia traci w tym momencie 11 punktów. Nawet gdy wygrała wszystkie, trzy ostatnie spotkania, nic to w ostatecznym rozrachunku nie da. Gdańszczanie mogą jedynie poprawić swoje miejsce w tabeli i przeskoczyć Śląsk Wrocław, zakładając, że mistrz Polski z 2012 roku będzie fatalnie punktował na koniec ligi.
Dyspozycja sportowa Lechii w tym sezonie nie była najlepsza (pomimo uczestnictwa w eliminacjach europejskich pucharów), o czym może świadczyć też duża liczba trenerów, którz w kampanii 2022/2023 prowadzili zespół. Sezon rozpoczął Tomasz Kaczmarek. Obecny szkoleniowiec holenderskiego FC Den Bosch wprowadził Lechię kwalifikacji Ligi Konferencji Europy, ale już pod koniec sierpnia odszedł z Gdańska. Jego następcą był kolejny Kaczmarek, tyle że Marcin. Człowiek związany z Lechią jako piłkarz i trener. Jednak on również nie dał rady wyprowadzić zespołu na prostą. Strażakiem w marcu został Hiszpan David Badia. Szkoleniowiec z lichym, nawet jak na polską ligę CV, bo (co prawda zaczynał w młodzieżówkach Barcelony) swoją karierę prowadził głównie w Turcji i na Cyprze. Z marnym skutkiem. Swojego ostatniego pracodawcę, Akritas Chlorakas, zostawił na ostatnim miejscu w tabeli ligi cypryjskiej.
Problemy finansowe
Większość kibiców chciałaby wymiany całej struktury właścicielskiej, bo jak mówią ryba psuje się od głowy. Spadek to w sumie wierzchołek góry lodowej. Do tego pod wodą piętrzą się zobowiązania finansowe Lechii. Niespłacone, a po spadku zakręconych zostanie parę kurków z pieniędzmi. Po pierwsze, klub straci sumy związane z nieobecnością w najwyższje klasie rozgrywkowej. Po drugie miasto Gdańsk rozwiążę z klubem umowę promocyjną. Dzięki niej Lechia otrzymywała co roku 10 milionów złotych. Jak wyliczyło sport.pl łącznie straty związane ze spadkiem mają wynieść od 20 do 25 milionów.
Wiąże się to z ważną dla klubu kwestią. Bo na razie nie wiadomo czy przez problemy finansowe gdański klub zobaczymy w 1. lidze, czy, przez brak otrzymania licencji, w IV.
Napisz komentarz
Komentarze