Wierzyca Pelplin wystosowała po wydarzeniu na swoim Facebooku oświadczenie:
Podczas schodzenia do szatni zawodnicy Wierzycy zostali zaatakowani przez grupę pseudokibiców drużyny gospodarzy przy całkowicie biernej postawie ochrony, w konsekwencji czego, jeden z naszych zawodników został uderzony pięścią w twarz. Podczas upadku uderzył głową w betonową nawierzchnię i na chwilę stracił przytomność . Kolejny nasz zawodnik młodzieżowiec otrzymał cios w twarz i został kopnięty w klatkę piersiową.*
- pisał w oświadczeniu prezes Wierzycy Pelplin Mariusz Paluchowski
Poszkodowanymi zawodnikami byli Paweł Dirda oraz Jakub Czochór. Pelplinianie wezwali na miejsce karetkę pogotowia oraz policję. Wierzyca zarzucała w tekście brak odpowiedzialności klubowi gospodarzy, którzy są odpowiedzialni za utrzymanie porządku w trakcie zawodów.
W samej końcówce meczu, gdy sędzia zawodów pokazał kolejną czerwoną kartkę zawodnikowi gospodarzy, część kibiców Gryfa zeszła z trybun i stojąc przy barierkach kierowali w stronę sędziów groźby, obraźliwe i chamskie wyzwiska. Już wtedy wyobraźnia działaczy z Wejherowa powinna zadziałać, że może dojść do eskalacji tych wydarzeń.
- fragment niedzielnego oświadczenie Wierzycy Pelplin
Swoje stanowisko wystosował także Gryf Wejherowo. Klub twierdzi, że prowokatorami całej sytuacji byli piłkarze gości. Według Gryfa jeden z ojców zawodników z Kociewia chciał wejść po zakończonym meczu z synem do szatni. Miał zostać poinformowany przez szefa ochrony, że jest to niemożliwe.
Ojciec zawodnika Pelplina odepchnął tego ochroniarza używając przy tym wulgarnego języka, i w ten sposób zareagował na zakaz wejścia do szatni. Natychmiast zareagował na to stojący obok kierownik ochrony i w tym samym momencie zawodnicy Pelplina , zamiast wejść do szatni, ruszyli w stronę trybun, aby „wspomóc” ojca swojego kolegi z zespołu. Zrobiło się duże zamieszanie, w którym głównie brali udział zawodnicy Wierzycy prowokując, wykrzykując, obrażając kibiców Gryfa stojących wokoło, wyzywając ochronę.
- fragment niedzielnego oświadczenia Gryfa Wejherowo
Podczas zamieszania jeden z piłkarzy z Pelplina miał usiąść na ziemi, trzymając się za głowę. Klub zaprzecza, że doszło do utraty przytomności. Według relacji gospodarzy zawodnik cały czas miał kontakt z osobą pełniącą funkcję opieki medycznej.
W szatni zawodnik został zbadany przez ratownika, zwracając uwagę na bolącą rzuchwę, po czym zawodnik poszedł pod prysznic. Ratowniik opuścił szatnie i zwrócił się do sędziów z informacją o przebytym badaniu mówiąc, że zawodnik jest cały, że jest świadomy, że nie doznał urazu. Po kilku minutach drużyna Pelplina ponownie zawołała ratownika odpowiedzialnego za zabezpieczenie medyczne w trakcie spotkania. Ratownik po wejściu do szatni zobaczył tegoż zawodnika świadomego i ponownie chciał go zbadać, jednak trener drużyny Wierzyca Pelplin wyprosił go z szatni, zaznaczając, że sami to „ogarną”. Ratownik ponownie skierował się do sędziów, że nie miał możliwości drugi raz przeprowadzić badania, a o wezwaniu karetki decyduje on.
- fragment niedzielnego oświadczenia Gryfa Wejherowo
Odpowiedź Pelplina
W poniedziałek, 22 maja, na Facebooku Wierzycy pojawiło się kolejne oświadczenie zarzucające działaczom Gryfa kłamstwo.
Trudno jest polemizować z takim stekiem kłamstw i konfabulacji, które ukazały się w oświadczeniu, wydanym przez Zarząd Gryfa Wejherowo. Rozumiem w pewnym sensie determinację działaczy z Wejherowa, bo za sprawą mediów i portali społecznościowych o całym zdarzeniu, jakie miało miejsce, zrobiło się głośno i to już nie tylko lokalnie.
- fragment drugiego oświadczenia Wierzycy Pelplin
Zadzwoniliśmy w poniedziałek do prezesa Wierzycy Mariusza Paluchowskiego z pytaniem, dlaczego klub z Kociewia nie zgadza się z wersją Gryfa?
W protokole sędziowskim jest wyraźnie napisane przez sędziego [...], że podczas schodzenia z murawy zawodników Wierzycy zaatakowali miejscowi kibice, w konsekwencji czego jeden z zawodników z numerem 14, kapitan naszej drużyny Paweł Dirda został uderzony pięścią w twarz i nastąpiła chwilowa utrata przytomności. Potwierdza to pan z obsługi medycznej.
- Mariusz Paluchowski, prezes Wierzycy Pelplin
Działacz stwierdził również, że był obecny na tym spotkaniu. Siedział na ławce rezerwowych razem z trenerem Wierzycy Jarosławem Kotasem. Po meczu był przesłuchany przez policjanta, który przyjechał na wezwanie klubu z Pelplina. Jakie kroki przedsięwziął klub w związku z wydarzeniem?
Byłem dzisiaj przesłuchany. Wróciłem z komisariatu policji w Pelplinie. Z tego co wiem, dziś będą także przesłuchani dwaj nasi poszkodowani zawodnicy Paweł Dirda i Jakób Czochór. Ja ze swojej strony co mogłem, to zrobiłem. Teraz sprawę przekazuję naszemu prawnikowi, żeby dalej tą sprawą się zajął. Oczywiści zgłosiliśmy to zajście, tak, jak napisałem w pierwszym oświadczeniu, do Pomorskiego Związku Piłki Nożnej do I instancji.
- Mariusz Paluchowski, prezes Wierzycy Pelplin
Cała, poniedziałkowa rozmowa z Mariuszem Paluchowskim jest dostępna do odsłuchania tutaj:
Protokół sędziowski
W swojej wypowiedzi Mariusz Paluchowski powołał się na zapis z protokołu pomeczowego. Na samym końcu 5 strony, gdzie opisano całe zajście, widnieje również dopisek, że kierownik drużyny gospodarzy nie potwierdza opisanego wydarzenia. O komentarz w tej sprawie chcieliśmy poprosić przedstawiciela klubu, jednak do tej pory nie udało nam się dodzwonić do biura Gryfa.
* - w podanych fragmentach oświadczeń zachowano pisownię oryginalną
Napisz komentarz
Komentarze