Biało-zieloni przystępowali do niedzielnego spotkania z 10. pozycji z 4 punktami w tabeli 1. ligi. Goście z Pruszkowa znajdowali się natomiast cztery lokaty wyżej. Na swoim koncie mieli 7 oczek. Patrząc na formę obu drużyn, można było stwierdzić, że faworytem był Znicz, który pokonał w pierwszych trzech meczach dwóch rywali (2:0 z Resovią i 1:0 z Zagłębiem Sosnowiec), z jednym na wyjeździe zremisowali (1:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała). Do tego doszło jedno zwycięstwo w Pucharze Polski. Na etapie 1/64 finału zawodnicy trenera Mariusza Misiury odprawili występujący w tym sezonie w III lidze Górnik Polkowice 4:1.
Piłkarze z Gdańska po świetnej inauguracji sezonu (wygrana 4:2 z Chrobrym Głogów), zanotowali pechową porażkę u siebie z Motorem Lublin i wyjazdowy remis z innym spadkowiczem z Ekstraklasy - Wisłą Płock. Mecz ze zniczem mógł jawić się jako okazja do przełamania niezbyt udanego początku. Niezbyt udanego, bo mowa o klubie aspirującym do szybkiego powrotu do piłkarskiej elity w Polsce.
Wyjściowe składy:
Lechia Gdańsk: Bogdan Sarnavskyi (BR), Dawid Bugaj, Ivan Zelizhko, Elias Olsson, Jan Biegański, Dominik Piła, Tomasz Neugebauer, Rifet Kapić, Conrado, Luis Fernandez (K), Kacper Sezonienko;
Znicz Pruszków: Miłosz Mleczko (BR), Wojciech Błyszko, Mateusz Grudziński, Marcel Krajewski, Jakub Wawszczyk, Jakub Wójcicki, Dmytro Yukhymovych, Krystian Pomorski, Yuri Tkachuk, Shuma Nagamatsu, Paweł Moskwik;
Przebieg spotkania
Pierwsza połowa
W 5. minucie meczu niecelny strzał na bramkę po rzucie rożnym oddał Mateusz Grudziński ze Znicza. W dziewiątej minucie żółtą kartkę za ostry faul otrzymał obrońca biało-zielonych Dawid Bugaj. Te wydarzenia najlepiej oddały charakter początku starcia, który pokazywał, że Lechia może mieć problemy. Piłkarze z Gdańska nie mogli nawet dłużej przytrzymać rzadko odzyskiwanej piłki. Przełamaniem mogła być indywidualna akcja Luisa Fernandeza w polu karnym Znicza. Hiszpan zwodami położył panicznie interweniujących gości, jednak przesadził z dryblingiem i ostatecznie nie oddał strzału przy dobrze zapowiadającej się sytuacji.
Po tej akcji Znicz raził coraz bardziej niecelnymi podaniami. W 18. minucie za kolejny faul na połowie Lechii, żółtą kartkę otrzymał Jan Biegański. Z rzutu wolnego szczęścia poszukał Yuriy Tkachuk, ale strzał Ukraińca zakończył się jedynie rzutem rożnym. Lechia stopniowo wychodziła z kryzysu, spowodowanego przez napór piłkarzy z Mazowsza na samym początku. Obie drużyny atakowały, jednak najczęściej akcje stopowały niecelne podania lub dośrodkowania. Powoli Lechia zaczęła przejmować inicjatywę. Po dłuższej chwili rozgrywania pozycyjnego po prostopadłym podaniu Biegańskiego, na bramkę Miłosza Mleczki strzelił Luis Fernandez. Piłka leciała jednak zbyt lekko po ziemii i były bramkarz m.in. Lecha Poznań złapał futbolówkę. Mogło to być małe ostrzeżenie dla gości, bo w 29. minucie po wykonaniu rzutu rożnego przez Dominika Piłę i po zamieszaniu w polu karnym piłkę do siatki wepchnął Elias Olsson. To pierwszy gol Szweda w polskich rozgrywkach (sam mecz ze Zniczem był jego debiutem). Chwilę później Znicz miał świetną okazję do wyrównania. Strzał Macieja Firleja odbił się od nóg obrońców i piłka wyszła tylko na rzut rożny.
Trzy minuty przed końcem pierwszej połowy, sędzia Wojciech Myć przerwał spotkanie. Kibice Lechii wrzucili na murawę białe serpentyny. Na wznowienie trzeba było trochę poczekać, bo z sektora najzagorzalszych kibiców z Trójmiasta cały czas leciały przedmioty. Na wznowienie trzeba było trochę poczekać. W doliczonym czasie Mateusz Gruziński sfaulował wychodzącego na korzystną pozycję Luisa Fernandeza. Sędzia ukarał go za to przewinienie żółtym kartonikiem. Sam poszkodowany próbował strzału bezpośrednio ze stałego fragmentu. Futbolówkę pewnie złapał bramkarz Znicza.
Druga połowa
W przerwie trener Lechii Szymon Grabowski postanowił dokonać jednej zmiany. Za Jana Biegańskiego wszedł napastnik Łukasz Zjawiński. Po wznowieniu stroną przeważającą byli gdańszczanie. Mimo tego w szeregach gospodarzy zdarzały się nerwowe sytuacje. Za dyskusje z arbitrem napomnienie dostał Rifet Kapić. Z rzutu wolnego huknął też Tkachuk, ale mocny strzał wybił bramkarz biało-zielonych Bogdan Sarnavskyi. W 53. minucie kibice na stadionie mogli zobaczyć udaną akcję Lechii. Kacper Sezonienko wypuścił na prawym skrzydle Dawida Bugaja. Ten mocno dośrodkował piłkę w pole karne, jednak po strzale nad poprzeczką przerzucił ją Zjawiński. Później za notoryczne faulowanie żółtko otrzymał pomocnik Znicza Jakub Wawszczyk. Zawodnicy Szymona Grabowskiego wraz z upływem czasu coraz lepiej czuli się z piłką przy nodze i kontrolowali mecz w ataku pozycyjnym. Znicz uporczywie próbował odzyskać futbolówkę, przez co częściej faulował. W 67. minucie kolejną kartkę otrzymał piłkarz z Pruszkowa - Shuma Nagamatsu. Zaraz po tej sytuacji boisko opuścił Kacper Sezonienko. W jego miejsce pojawił się debiutujący w biało-zielonych barwach Kolumbijczyk Camilo Mena (ściągnięty z łotewskiej Valmiery). Raz za razem inicjatywę próbowali przejąć mazowszanie, ale Lechia dzięki dobrej defensywie odbierała im piłkę. Kwadrans przed końcem spotkania Dawid Bugaj przez kontuzję zszedł z boiska. Z ławki rezerwowych podniósł się natomiast Bartosz Brzęk.
Mecz był coraz bardziej wyrównany. Znicz zaczynał znów dochodzić do głosu i nękać atakami gospodarzy, co zwiastowało nerwową końcówkę. W 87. minucie kompletne nieporozumienie obrońców z Gdańska wykorzystał Patryk Czarnowski. Jednak po wideoweryfikacji sędzia Wojciech Myć anulował bramkę z powodu faulu gości. Po koniec meczu coraz bardziej imponował Mena. Szybkością i kontrolą piłki łatwo mijał rywali. Już w doliczonym czasie klarowną sytuację po stałym fragmencie miał znów Znicz. Filip Kendzia miał przed sobą jedynie bramkarza, ale strzelił nad poprzeczką. Szymon Grabowski zarządził ostatnią zmianę. Za Rifeta Kapića wszedł kolejny debiutant - obrońca Andrei Chindris. Pod koniec meczu szansę z kontry mieli biało-zieloni, ale pędzącego po lewym skrzydle Menę zatrzymał rękami Tymon Proczek, za co został ukranany czerwoną kartką.
Lechia wygrała 1:0 i zgarnęła trzy punkty. Warto zaznaczyć, że było to pierwsze domowe zwycięstwo w tym sezonie. Premierowy mecz na Polsat Plus Arenie w Gdańsku piłkarze przegrali z Motorem Lublin 0:1.
Po meczu na konferencji prasowej trener Znicza Mariusz Misiura stwierdził, że jego zawodnicy zasługiwali na zwycięstwo.
Według mojej oceny, jeśli wzięlibyśmy pod uwagę grę w piłkę 11 na 11, to moja drużyna dzisiaj zasłużyła na zwycięstwo. [...] Ten mecz nas zbuduje.
- Mariusz Misiura, trener Znicza Pruszków
Z kolei trener Lechii Szymon Grabowski chwalił swoich zawodników.
[...] potrafiliśmy sprostać oczekiwaniom, jeśli chodzi o grę w defensywie, jeśli chodzi o stałe fragmenty gry, dośrodkowania i walkę w powietrzu z bardzo rosłymi, dobrze zbudowanymi zawodnikami Znicza. Mieliśmy plan na obronę swojego pola karnego. Wyglądało to na tyle dobrze, że bezpośredniego zagrożenia po stałych fragmentach nie było.
- Szymon Grabowski, trener Lechii Gdańsk
Teraz wyjazd
W piątej kolejce sezonu 2023/2024 Pomorzanie udadzą się Rzeszowa, gdzie zmierzą się z Resovią. Po sobotnich spotkaniach Lechia zajmuje piąte miejsce w tabeli z 7 punktami na koncie. Kolejny mecz na własnej murawie zespół zagra w piątek, 25 sierpnia, o 20:30 z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Napisz komentarz
Komentarze