„Był skaczący lisek nazwany żartobliwie kangurem, teraz macie… prawdziwego kangura. Jest daleki od rodzimej fauny i nie mamy pojęcia, skąd się u nas wziął” - napisali w serwisie X (dawny Twitter) przedstawiciele Lasów Państwowych.
I wcale nie żartują. Okazuje się, że po polskim lesie harcuje prawdziwy australijski kangur.
Trwają poszukiwania
Zwierzę zostało zauważone i nagrane w lasach Puszczy Zielonki. Autorką filmu jest kobieta, która spacerowała w rejonie rezerwatu przyrody Klasztorne Modrzewie. Kangura spotkała dwa razy, a nagranie wysłała Leśnego Zakładu Doświadczalnego w Murowanej Goślinie.
Jest podejrzenie, że zwierzę uciekło właścicielowi z Pobiedzisk w okolicach Poznania, ale pewności nie ma. Wiadomo jednak, że leśnicy szukają kangura. I nie mogą go znaleźć.
Proszą o pomoc.
„Kangury, mimo że często są postrzegane jako przyjazne stworzenia, to w sytuacji stresowej mogą okazać się lekko nieprzewidywalne. W związku z tym zalecamy ostrożność” – przestrzegają i podają wskazówki.
- Nie podchodźcie i nie próbujcie dotykać kangura.
- Zachowujcie spokojny dystans oraz unikajcie gwałtownych ruchów.
- Nie próbujcie go karmić.
- Unikajcie kontaktu wzrokowego z kangurem, który może interpretować to jako zagrożenie.
Nie wolno spuszczać psów ze smyczy
Każdy, kto zobaczy kangura, powinien skontaktować się z Leśnym Zakładem Doświadczalnym w Murowanej Goślinie przez serwis Facebook lub mailowo: [email protected].
„Podjęliśmy działania mające na celu odłowienie i przewiezienie kangura do odpowiedniego miejsca, gdzie zostanie otoczony troskliwą opieką” – dodają leśni eksperci.
I uczulają, że podczas spacerów po tym lesie nie wolno spuszczać psów ze smyczy. Kangur może poczuć się zagrożony. Nie można przewidzieć, jak zakończy się takie spotkanie.
Napisz komentarz
Komentarze