Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 05:35
Reklama

Ekolodzy poszli w las sprawdzić, czy są niedźwiedzie. Mężczyzna został poszarpany

Czarno-białe zdjęcie z leśnej fotopułapki pokazuje człowieka schylającego się przed obiektywem, a za nim z gawry wychyla się niedźwiedź. To nie mogło skończyć się dobrze.
Ekolodzy poszli w las sprawdzić, czy są niedźwiedzie. Mężczyzna został poszarpany
Zdjęcie z fotopułapki

Autor: Lasy Państwowe

 

W niedzielę 12 listopada po godzinie 17:00 Nadleśnictwo Lutowiska otrzymało informację o niebezpiecznym zdarzeniu w okolicach nieistniejącej wsi Hulskie w Bieszczadach

 

Niedźwiedź zaatakował mężczyznę w lesie, w pobliżu monitorowanej gawry, powodując u swojej ofiary liczne obrażenia. 

Drugi z mężczyzn biorący udział w zdarzeniu nie ucierpiał. Wezwał pomoc, dzięki której poszkodowany znalazł się w szpitalu – poinformowały Lasy Państwowe.

Gawra została przez leśników namierzona w styczniu tego roku. Jak zapewniają sami leśnicy, w okolicy były prowadzone „prace hodowlane” (wycinka drzew), ale z wyłączeniem rejonów samej gawry.

 

 

Wycinka lasu

 

Ta wycinka jest ważna, bo właśnie o nią chodzi w całej sprawie. Od dawna przeciwko pracy drwali protestuje ekologiczna organizacja Inicjatywa Dzikie Karpaty i Fundacja Siła Lasu. Jeszcze latem zabiegały one o wstrzymanie prowadzonej wycinki i utworzenie strefy ochronnej wokół miejsca gawrowania niedźwiedzia.

O tym, że trwa procedura w sprawie utworzenia strefy, doskonale wiedzieli aktywiści IDK. Niestety, w niedzielny wieczór 12 listopada naruszyli spokój gawrującego zwierza, prowokując dramatyczną sytuację, której stali się uczestnikami. Podkreślam fakt, że skoro sami składali wniosek o utworzenie strefy, winni zachować reguły, jakie wynikają z tej sytuacji.

- leśnicy

 

Atak niedźwiedzia

 

Ekolodzy poszli w las sprawdzić, czy praca drwali nie wypłoszyła niedźwiedzi. Dwóch mężczyzn podeszło za blisko gawry. Zwierzę ich zaatakowało i mocno poturbowało. Akcja ratunkowa trwała aż 3 godziny. Zaangażowanych w nią było wiele osób z Grupy Bieszczadzkiej GOPR, Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego SP ZOZ w Sanoku, Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, strażaków z OSP w Zatwarnicy, policjantów. Ranny trafił do szpitala. 

Dzikie Karpaty przyznają się do błędu, ale...

 

 

– Nie powinno było do tego dojść, zwłaszcza w czasie przygotowań do gawrowania. Niedźwiedź zachował się w podręcznikowy, właściwy sobie sposób, na własnym terytorium, obszarze odludnym w okolicach gawry, zaskoczony i w poczuciu zagrożenia zademonstrował swoją siłę i dominację. Ubolewamy, że doszło do tego incydentu. Tym razem popełniliśmy błąd. Jest nam przykro przede wszystkim wobec niedźwiedzia, któremu został odebrany spokój i poczucie bezpieczeństwa – przyznała Inicjatywa.

Nadal jednak podkreśla, że wycinka jest niepotrzebna i źle prowadzona. Zdaniem ekologów prace nie powinny być prowadzone nie tylko w okolicy siedlisk niedźwiedzi, ale w ogóle w tym lesie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama