Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 22:36
Reklama

Powtórka z tragedii 14-latki? Kobieta zamarzła, bo policja nie namierzała jej telefonu

Nie milkną echa tragedii w Andrychowie, gdzie 500 metrów od komisariatu policji 14-latka umarła z zimna. Teraz mamy do czynienia z podobną historią. W tym samym regionie.
Powtórka z tragedii 14-latki? Kobieta zamarzła, bo policja nie namierzała jej telefonu
Zdjęcie ilustracyjne

Autor: Policja

 

Ta sprawa zszokowała całą Polskę. Przed miesiącem 14-letnia Natalia umarła z zimna na ulicy Andrychowa (województwo małopolskie) koło galerii handlowej. Dziewczyna zasłabła i spędziła na mrozie kilka godzin. Do szpitala trafiła w fatalnym stanie. Nie udało się uratować jej życia.

Ojciec Natalii bezskutecznie prosił policję o pomoc. Chciał, aby namierzono jej telefon, bo wtedy mógłby szybko odnaleźć córkę. Nikt tego nie zrobił.

Policja w wewnętrznej kontroli dopatrzyła się błędów policjantów. Trwa postępowanie dyscyplinarne. Śledztwo prowadzi także prokuratura.

 

Pani Ewa: Ratuj mnie, ratuj mnie

 

Teraz – także w województwie małopolskim – znowu doszło do podobnej tragedii. Ofiara to 60-letnia kobieta, która umarła z zimna. 

 

Oni mieli znaleźć żywego człowieka, mieli z nią kontakt. Nie dali jej szans, nie umieli namierzyć głupiego telefonu. Moja żona zmarła w strasznych cierpieniach, nikt jej nie pomógł.

– mówi „Faktowi” pan Janusz, mąż zmarłej

 

12 stycznia pani Ewa wyszła z pracy (sprzedawała na targowisku w Krakowie) do domu. O godzinie 17.40 zadzwonił do niej mąż. Usłyszał tylko: „Ratuj mnie, ratuj mnie, mam złamaną nogę”.

Mężczyzna z miejsca wybrał numer 112. 

 

Prosiłem, żeby ją namierzyli, a ja sam ją odbiorę samochodem.

– opowiada pan Janusz

 

Zaczęły się poszukiwania. Sprawdzane były różne miejsca, ale telefonu nie udało się namierzyć. Grupa poszukiwawcza kręciła się w kółko.

 

Ciało w zaspie

 

Dopiero następnego dnia rano policja dostała nagranie z kamer miejskiego autobusu. 

 

Żona prawdopodobnie przegapiła przystanek, na którym miała wysiąść. Dojechała do Kocmyrzowa. Parę kilometrów dalej. Od 12 lat choruje na cukrzycę. Nie miała przy sobie leków. Spadł jej cukier.

– relacjonuje jej mąż

 

I dalej: 

 

Gdy rozmawiałem z nią o tej 17.40, powiedziała nam, że kierowca wyprosił ją z autobusu i kazał czekać na przystanku. Żona czuła, że spada jej cukier. Zdążyła kupić w sklepie batonika i wodę. Potem wyszła i było ciemno, z tego wszystkiego zgubiła drogę i poszła w odwrotnym kierunku. Idąc przez pole, wpadła w zaspę. Mówiła, że złamała nogę, nie mogła się wydostać 

– dodaje pan Janusz

 

Ciało pani Ewy znaleziono w zaspie.

Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci pani Ewy i sposobu prowadzenia akcji poszukiwawczej.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama