Ledwie miesiąc temu wydawało się, że Arka Gdynia ma prawdziwą autostradę do Ekstraklasy. Dogodny terminarz, na który zwracał uwagę sam trener Wojciech Łobodziński. Komfortową sytuację w tabeli, w której może i się kotłowało się, ale dopiero za plecami gdynian. I co najważniejsze - wysoką formę piłkarską.
Rozmowa motywacyjna odniosła odwrotny skutek?
Arkowcy przeżyli podróż z nieba do piekła. W niedzielę 19 maja przegrane derby z Lechią Gdańsk. Równo tydzień później kolejna porażka z GKS Katowice, która przekreśliła szanse na bezpośredni awans do Ekstraklasy. Jednak z perspektywy czasu kluczowym dla losów całego sezonu mógł być mecz... z Podbeskidziem Bielsko-Biała. W 31. kolejce Arkowcy wrócili z Pogórza Śląskiego z jednym punktem. Remis z przedostatnim zespołem ligi, który był w tamtym momencie już niemal pewny spadku był niespodzianką, która na koniec sezonu okazała się bardzo kosztowna. Gdyby gdynianie wygrali tamten mecz to tydzień później triumf 1:0 nad Zagłębiem Sosnowiec zagwarantowałby im bezpośredni awans do Ekstraklasy. I to na dwie kolejki przed końcem sezonu. W alternatywnej rzeczywistości podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego podchodziliby do ostatnich, najtrudniejszych spotkań sezonu pewni siebie i bez presji.
A skoro o presji mowa to nie sposób wspomnieć o "mowie motywacyjnej", którą swoim piłkarzom zafundowali kibice Arki Gdynia. Kilkanaście osób po przegranych derbach odwiedziło jeden z treningów żółto-niebieskich. W mocno nieparlamentarnych słowach zachęcili oni swoich zawodników do wzmożonego wysiłku. Rozmowa była jednak daleka od zwykłej pogadanki, gdyż piłkarzom zapowiedziano "rozliczenie" w przypadku braku awansu. Jak pokazuje wynik spotkania z Gieksą, innowacyjne metody psychologiczne najwyraźniej nie trafiły w gusta piłkarzy Arki. Gospodarze niedzielnego spotkania w słabym stylu przegrali 0:1, choć wynik mógł być jeszcze wyższy.
Są jeszcze baraże, ale...
Pierwszy mecz barażowy piłkarze Arki rozegrają w czwartek 30 maja o godzinie 20.30 na Stadionie Miejskim w Gdyni. Ich przeciwnikiem będzie Odra Opole - zespół, który zajął w sezonie zasadniczym 6 miejsce w tabeli. W przypadku zwycięstwa w finale baraży Arkowcy na własnym obiekcie zagrają ze zwycięzcą derbów Lubelszczyny, w których zmierzą się Motor Lublin i Górnik Łęczna.
Teoretycznie faworytem spotkania Arka - Odra są gospodarze. Jednak patrząc na ostatnie poczynania podopiecznych trenera Wojciecha Łobodzińskiego można odnieść wrażenie, że są oni w nienajlepszej formie. W dodatku piłkarze wydają się przybici. Po derbach trójmiasta uciekł z nich boiskowy entuzjazm, co było widać m.in. w końcówce meczu ostatniej kolejki regularnego sezonu. Wpływ na morale może mieć też aspekt historyczny, bowiem Arka dotychczas dwukrotnie brała udział w barażach. I w jednym i w drugim przypadku "Żółto-niebieskim" nie udało się przebrnąć pierwszego rywala. W 2021 roku na drodze do szczęścia stanął ŁKS, natomiast rok później Chrobry Głogów.
Napisz komentarz
Komentarze