Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 19 września 2024 23:58
Reklama

Dwa ciosy w końcówce. Lechia przegrywa z Rakowem

W ramach szóstej kolejki Ekstraklasy Lechia Gdańsk przegrała 1:2 z Rakowem Częstochowa. To czwarta porażka klubu z Trójmiasta w tym sezonie.
Dwa ciosy w końcówce. Lechia przegrywa z Rakowem

Autor: Dawid Komorowski

 

Według Tomasza Włodarczyka z portalu meczyki.pl istnieje realna szansa na zmianę trenera gdańskiego zespołu. Według jego doniesień pozycja Szymona Grabowskiego jest po prostu słaba. Jego ewentualny zastępca (obecnie dyrektor sportowy Lechii) Kevin Blackwell cieszy się według Włodarczyka dużym szacunkiem nie tylko wśród piłkarzy. Czy nowa miotła byłaby panaceum na wszystkie bolączki gdańszczan? Pewnie nie, bo jak wiemy, ryba psuje się od głowy. Kondycja zespołu jest raczej odzwierciedleniem sytuacji z gabinetów. Tam nie jest dobrze, o czym sami włodarze Lechii wiedzą najlepiej. Szczególnie w kwestii finansowej. 

Niedawno na łamach "Dziennika Bałtyckiego" Paweł Stankiewicz informował o rozpoczęciu spłat zobowiązań wobec piłkarzy. Nie tylko ich. W gronie wierzycieli są też trenerzy i inni pracownicy. W czwartek miał odkręcić się kurek z pieniędzmi za czerwiec. Nie dziwi to jednak nikogo. Lechia dostała od Polskiego Związku Piłki Nożnej licencję na grę w Ekstraklasie z nadzorem finansowym. W klubie cały czas liczą na sponsora głównego z workiem banknotów. Ten jednak nie nadchodzi. Nie było go nawet na horyzoncie po wygraniu 1. ligi. 

 

Czytaj więcej: Lechia Gdańsk w ogniu problemów

 

Pieniądze to jedno. Lista kontuzji drugie, a wydłużała się z każdym tygodniem po rozpoczęciu sezonu. Nawet przed. Na Luisa Fernandeza sztab szkoleniowy czeka od 7 kwietnia. Wówczas 30-latek zagrał jedynie 4 minuty z GKS-em Katowice. Kolano Hiszpana było operowane parę razy, co jednak nie pozwoliło mu wrócić. I nie wiadomo kiedy to w końcu nastąpi. Podobno klub rozważa rozwiązanie z nim kontraktu. Materiał na największego gwiazdora Lechii w zeszłym sezonie po murawie biegał jedynie w 13 meczach. 

Przez urazy część okresu przygotowawczego opuścili Rifet Kapić i Tomas Bobcek. Rejestracja Słowaka w ligowych rejestrach chwilę trwała. Po to, żeby w drugiej kolejce Ekstraklasy opuścił boisko po 50. minutach. Przez naderwanie mięśnia dwugłowego biegającego z kolegami napastnika Lechii zobaczymy najwcześniej pod koniec października. Po wrześniowej przerwie reprezentacyjnej (znów przez przeklęto udo) do grania ma wrócić Tomasz Neugebauer. Do pełni sił dochodzą też obrońca Filip Koperski i defensywny pomocnik Louis D'Arrigo

Ci, którzy są zdrowi, nie prezentują się jednak na boisku dobrze. Debiutancki mecz po powrocie do elity Lechia zremisowała (przy pięknym golu Neugebauer z połowy boiska) ze Śląskiem 1:1. Punkt raczej szczęśliwy, bo wrocławianie byli stroną przeważającą. Szczególnie w drugiej połowie. Drugi (uprzedzamy fakty, bo ostatni) punkcik piłkarze Szymona Grabowskiego zdobyli również po wyrównanym spotkaniu. 1:1 zakończył się domowa gra z Zagłębiem Lubin. W pozostałych trzech potyczkach same porażki: 0:2 z Motorem Lublin na Polsat Plus Arenie i wyjazdowe 1:3 z Lechem w Poznaniu i 1:4 z Puszczą Niepołomice. 

Myśli kibiców Lwów Północy przed rozpoczęciem szóstej kolejki nie mogły być więc najlepsze. Raków też ma swoje problemy, jednak na zgoła innej półce. Powracającego po urlopie Marka Papszuna z pewnością trapi indolencja strzelecka jego piłkarzy. Medaliki nie potrafiły wepchnąć futbolówki do bramki ani Górnika, ani Lecha. Co jednak ważne, nie dały też sobie strzelić. Poza porażką z Cracovią Raków wygrywał z Motorem i GKS-em Katowice. Z ośmioma oczkami przed meczem mógł patrzeć na rywali znad morza z góry.

 

Zabójcza końcówka

 

Wyjściowe składy:

 

Lechia Gdańsk: Szymon Weirauch (BR), Tomasz Wójtowicz, Bujar Pllana, Elias Olsson, Conrado (zmiana w 88' minucie - Miłosz Kałahur), Rifet Kapić, Ivan Zhelizko, Anton Tsarenko (88' Karl Wendt), Camilo Mena, Maksym Khlan (80' Dominik Piła), Bohdan Viunnyk (81' Kacper Sezonienko)

Raków Częstochowa: Kacper Trelowski (BR), Efstratios Svarnas, Gustav Berggren, Fran Tudor (K), Patryk Makuch, Jean Carlos Silva, Erick Otieno (84' Dawid Drachal), Vladyslav Kochergin, Kamil Pestka (23' Matej Rodin), Adriano (84' Ivi Lopez), Lazaros Lamprou (52' Jonatan Braut Brunes)

 

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego stadion uczcił minutą ciszy postać zmarłego Zbigniewa Golemskiego.

 

Zbigniew Golemski był dyrektorem klubu w latach 80-tych ubiegłego wieku, kiedy Lechia odnosiła największe sukcesy, zdobywając Puchar i Superpuchar Polski, czy rywalizując ze słynnym Juventusem.

- lechia.pl

 

Już w na początku meczu zagapienie się obrońców Lechii mógł wykorzystać Patryk Makuch, ale strzałem nie trafił w bramkę. Później Lechia na chwilę przejęła inicjatywę, ale rozegranie nie spowodowało żadnej dogodnej akcji. Było zbyt powolne i przewidywalne. Do tego dochodziły niecelne podania. Na plus można wyróżnić pressing zaraz po stracie piłki. Wyraźnie chętny do tej inicjatywy był Maksym Chłań. W ósmej minucie po łatwym minięciu Eliasa Olssona szczęścia szukał znów Patryk Makuch, ale zbyt słabe uderzenie złapał debiutujący w biało-zielonych barwach Szymon Weirauch. Wśród piłkarzy trenera Szymona Grabowskiego od początku najbardziej aktywna była lewa strona ofensywy. Akcje Chłania i Conrado napędzały ataki gdańszczan, choć bez większych efektów. Im dłużej trwał mecz, tym częściej obrońcy Lechii łatwiej radzili sobie z wypadami Rakowa. W 21. minucie wyraźnie zdenerwowany Kamil Pestka zszedł z murawy. Z powodu kontuzji w jego miejsce pojawił się Matej Rodin.

Do duetu Chłań-Conrado dołączył z czasem Camilo Mena. Kolumbijczyk co rusz nękał defensywę Medalików rajdami prawą flanką, często kończącymi się dośrodkowaniami w pole karne. W 28. minucie nastąpiła przerwa. Skoncentrowani w jednej części trybun kibice Lechii i Rakowa wspólnie odpalili race i rzucili na boisko białe serpentyny. Po dziesięciu minutach sędzia Wojciech Myć gwizdkiem dał sygnał do zakończenia pauzy. 

 

 

Zaraz potem Chłań pozytywną dla siebie pierwszą połowę zwieńczył żółtą kartką za faul na Franie Tudorze. Lechia w końcówce połowy zaostrzyła grę, piłkarze gości często leżeli poobijani na murawie. Po 45. minutach (i doliczonych dziesięciu) na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Niemoc ofensywna Rakowa była widoczna gołym okiem. Gdańszczanie wychodzili z kolei sprawnie spod pressingu, a i sami dobrze czuli się w wywieraniu presji na przyjezdnych, co stanowiło kolejny plus na korzyść ekipy z Trójmiasta. W drugą połowę można było patrzeć z nadzieją.

Na samym jej początku Lechia miała świetną akcję. Rifet Kapić uruchomił z prawego skrzydła Camilo Menę, a ten podał po ziemi piłkę w głąb pola karnego. Groźnie wyglądającej sytuacji nikt jednak nie wykończył. Piłkarze Szymona Grabowskiego chwilę później ponownie zagrali podobnych schematem, co skończyło się rzutem rożnym. Na przodującą postać wyrastał kapitan Kapić. Bośniak coraz lepiej rozprowadzał na boisku swoich kolegów, a w 59. minucie pięknym strzałem pokonał bramkarza gości. Kacper Trelowski był blisko obrony, ale piłka odbiła się od jego palców, a potem słupka i wpadła do siatki. Raków do tej pory nie potrafił zagrozić Szymonowi Weirauchowi. Zmieniło się to jednak po stracie gola. 

W 71. minucie opieszałość obrońców gospodarzy mógł wykorzystać Vladyslav Kochergin. Ukrainiec strzelił wysoko ponad poprzeczką, mimo dobrego wystawienia piłki przez Adriano. Raków stawał się coraz groźniejszy, a obrońcy Lechii wpuszczali przeciwników coraz głębiej pola karnego. Z drugiej strony ofensywa biało-zielonych przestała istnieć. W 87. minucie po dośrodkowaniu Patryk Makuch wyrównał strzałem głową. W ostatniej chwili regulaminowego czasu gry piłka przebyła drogę z bocznej strefy do pola karnego Lechii. Tam czekał już tylko na nią rezerwowy Jonatan Braut Brunes, który prostym strzałem wyprowadził Medaliki na prowadzenie. Wojciech Myć doliczył 4 minuty, ale nie przyniosły one już korzyści żadnej ze stron.

 

Zasłużyliśmy na jeden punkt

 

Spotkanie Lechii z Rakowem podsumowywali na pomeczowej konferencji prasowej trenerzy obu drużyn - Marek Papszun i Szymon Grabowski.

 

 

Do 87. minuty dobrze i bardzo dobrze realizowaliśmy nasze zadania. Niestety w końcówce przypomniały o sobie te błędy z przeszłości. Brakowało mi odpowiedzialności w indywidualnych zachowaniach. Zabrakło mi takiego "chciejstwa". Myślę, że to Raków po stracie bramki wierzył w to, że może wygrać. 

- Szymon Grabowski, trener Lechii Gdańsk

 

 

Ten mecz był słaby w naszym wykonaniu. Właściwie do 60. minuty można powiedzieć, że nas nie było. Trochę się ruszyliśmy po straconej bramce i to dało nam zwycięstwo, co jest wartościowe, bo te trzy punkty na wyjeździe dużo znaczą. 

- Marek Papszun, trener Rakowa Częstochowa

 

W strefie mieszanej na pytania dziennikarzy odpowiadał także debiutujący w tym spotkaniu Szymon Weirauch. 

 

 

Wiadomo, że czekałem na ten debiut i cieszę się, że on nadszedł, ale gdyby był zwycięski to cieszyłbym się jeszcze bardziej.

- Szymon Weirauch, bramkarz Lechii Gdańsk

 

Obecnie Lechia zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy z dwoma punktami na koncie. Kolejny mecz biało-zieloni rozegrają na wyjeździe 1 września o godzinie 12:15 z Górnikiem Zabrzem. Na Polsat Plus Arenie Gdańsk swoich piłkarzy kibice zobaczą dopiero po przerwie reprezentacyjnej - 14 września o 14:45 z Radomiakiem Radom.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama