Mad Maestro! to gra rytmiczna, w której wcielamy się w młodego dyrygenta o imieniu Takt. Chce on ocalić miejscową filharmonię przed zniszczeniem, ale aby tego dokonać, musi zebrać do swojej orkiestry najlepszych muzyków z miasta, a na końcu zaprezentować utwór, który zwali włodarzy z nóg. Rozgrywka nie różni się zbytnio od innych gier tego gatunku. Główną cechą charakterystyczną gry jest to, że machamy batutą do rytmów Beethovena, Mozarta i innych wielkich kompozytorów.
fot. Piotr Bunkowski
O tym, jak gra wideo ma się do rzeczywistości, rozmawialiśmy z Szymonem Morusem, dyrygentem Orkiestry Kameralnej Progress. Naszą rozmowę rozpoczęliśmy od tego, czym właściwie zajmuje się dyrygent na scenie. Stereotypowo można usłyszeć, że dyrygent "macha jakimś kijkiem i skąd muzycy mają wiedzieć co on pokazuje".
Jak to wygląda w rzeczywistości i co się tam tak właściwie dzieje?
To jest bardzo ciekawe pytanie, bo teoretycznie osobie, która nie wykonuje tego zawodu albo też bardzo rzadko bywa na koncertach, może się wydawać, że dyrygent - jak to pan ujął - macha jakimś kijkiem - a do tego często słyszy się też opinie, że orkiestra i tak nie widzi dyrygenta, bo patrzy w swoje nuty, ale to nie jest tak. Każdy muzyk ma w swoich nutach zapisany tylko jeden głos. Swoją indywidualną partię, czyli na przykład skrzypek ma partię skrzypiec i tak dalej. Natomiast dyrygent ma przed sobą zapis całości, czyli zbiór wszystkich głosów, który nazywany jest partyturą. Zadaniem dyrygenta jest zebrać wszystko do kupy. Zebrać wszystko w całość i pewną ręką poprowadzić zespół czy też orkiestrę.
~ Szymon Morus, dyrygent Orkiestry Kameralnej Progress
Jak dyrygent przygotowuje się do koncertu? Jak wygląda to z perspektywy technicznej?
fot. Tv Tetka
Tak jak wspomniałem przed momentem, każdy muzyk ma w swoich nutach zapisany jeden głos, swoją indywidualną partię, a dyrygent ma pełne zestawienie. Zbiór tych wszystkich partii wokalnych czy instrumentalnych, które znajdują się w wykonywanym utworze. Nie ulega wątpliwości, że każdy z dyrygentów ma pewnie swój indywidualny sposób w jaki się przygotowuje do koncertu. Ja pracę nad partyturą rozpoczynam od wnikliwej analizy, by jak najlepiej odczytać te wszystkie niuanse i emocje zapisane przez kompozytora. Kiedy mam już pełną świadomość tego co dzieję się od strony technicznej w partyturze, zaglądam bardzo często do literatury. Czasem zagłębiam się w biografię kompozytorów, by poznać podłoże historyczne, psychologiczne czy społeczne, by dowiedzieć się w jakich okolicznościach powstał dany utwór. Co wtedy działo się w życiu tego czy innego kompozytora, albo w danym kraju czy mieście w którym ten utwór powstawał. Szukam takiego, można powiedzieć, uzasadnienia albo odpowiedzi na pytanie, dlaczego ten konkretny utwór w jednym momencie jest tak emocjonalnie wybuchowy i jest pełen dynamiki, forty i takich wyładowań dynamicznych albo czemu w innym utworze tyle nostalgii i smutku.
Tak to mniej więcej wygląda, ale najważniejsze dla mnie jest to, że przed koncertem staram się sporo spacerować i kontakt z naturą napełnia mnie takim spokojem. Zbieram wtedy myśli i staram się opanować emocje, by już po wyjściu na scenę, zabrać publiczność oraz muzyków z którymi występuję w tą wspaniałą muzyczną podróż.
W grze wideo, gracze wcielając się w dyrygenta, muszą kontrolować tempo utworu, głośność oraz wskazywać odpowiednie sekcje instrumentalne w odpowiednim czasie. Czy w rzeczywistości działa to tak samo, czy może są jakieś rzeczy, które gra pomija?
fot. Graminator / Tv Tetka
W wielkim uproszczeniu to mniej więcej tak wygląda, ponieważ dyrygent powinien kontrolować tempo, wolumen brzmienia, wskazywać kłopotliwe albo newralgiczne wejścia poszczególnych instrumentów albo całych sekcji. Najważniejsza jednak jest ta strona interpretacyjna, duchowa. Ściśle połączona z emocjami, bo to właśnie interpretacja moim zdaniem sprawia, że ten sam utwór na przykład w wykonaniu jednej orkiestry dogłębnie nas porusza i wprawia w jakiś stan błogości, a ten sam utwór w wykonaniu innego zespołu, nie wywołuje zupełnie żadnych emocji. W ogóle nas nie porusza. Przechodzimy obok niego obojętnie.
Bohaterem gry "Mad Maestro!" jest dyrygent o imieniu Takt, którego celem jest uratowanie lokalnej sali koncertowej przed zburzeniem. Gracze muszą muzyką przekonać mieszkańców, aby modernizując miasto pozostawili obiekt nie tknięty.
Czy Orkiestra Kameralna Progress w którymś punkcie swojej kariery miała okazję pomóc w ratowaniu obiektu podobnego typu, a może pojawiły się jakieś akcje charytatywne?
fot. Graminator / Tv Tetka
W dotychczasowej jedenastoletniej historii Orkiestry Progress, na szczęście nie mieliśmy jeszcze potrzeby ratowania żadnej sali koncertowej przed wyburzeniem, ale kilkukrotnie w obliczu tragedii, kiedy w gruzach legło z powodu jakiejś choroby czy losowego wypadku życie ludzi, wielokrotnie organizowaliśmy koncerty czy też licytacje charytatywne, starając się wspomóc konkretne osoby.
Jakie cechy, niezbędne do wykonywania swojej roli, powinien posiadać dyrygent?
Znowu jest bardzo rozległe pytanie, ale odpowiadając tak bardzo w skrócie to moim zdaniem najważniejsze cechy dyrygenta to silna osobowość i charyzma, które pozwolą porwać muzyków i publiczność i zaszczepić im tą pasję.
W repertuarze Mad Maestro, gracze mają okazję wykonać kompozycje takich kompozytorów jak chociażby Beethoven, Mozart czy Czajkowski.
Co powinno znaleźć się w repertuarze dyrygenta muzyki klasycznej?
fot. Graminator / Tv Tetka
Każdy z dyrygentów ma właściwie własne preferencje repertuarowe i nie istnieje coś takiego jak zbiór utworów, który każdy dyrygent powinien mieć w swoim repertuarze, ale tak się składa że muzykę dwóch wymienionych przez pana kompozytorów uwielbiam, a trzeciego wręcz ubóstwiam i tak muzyka Mozarta i Beethovena jest pogodna, klarowna. Formalnie często błyskotliwa. Natomiast muzyka Piotra Czajkowskiego jest pełna ekspresji. Jest pełna sprzeczności, napięć i wyładowań. To jest po prostu hiper emocjonalne.
Trzymając się tematów muzycznych, co Orkiestra Kameralna Progress planuje w najbliższym czasie? Czy będzie można ich zobaczyć na jakimś koncercie online?
fot. Tv Tetka
Jak wiemy kultura przechodzi, zresztą my wszyscy przechodzimy teraz, ciężkie czasy pandemii i zamkniętych sal koncertowych. Jest nam wszystkim naprawdę ciężko, bo choć staramy się wykonywać koncerty online, to tak naprawdę bez publiczności z którą staramy się wchodzić w interakcję, to koncerty online dla pustej sali są tylko takim rodzajem protezy. Sednem naszej artystycznej działalności jest ta wymiana energii, ten przepust emocji, a do tego potrzebna jest ta druga strona. Tutaj mam na myśli oczywiście publiczność. Naszych drogich melomanów. W najbliższym czasie planujemy nagrać dwie płyty, korzystając właśnie z okazji, że wnętrza sal koncertowych stoją puste. Szczegółów jeszcze nie mogę podać, ale mam ogromną nadzieję jak najszybciej spotkać się z publicznością. Tym bardziej, że na ten rok zaplanowaliśmy wiele wspaniałych wydarzeń, więc polecam śledzić na naszym profilu Facebook, by być na bieżąco z naszymi planami i z tym co dla państwa szykujemy.
Gdyby Szymon Morus mógł wybrać jedno miejsce w którym chciałby dyrygować Orkiestrę Kameralną Progress, gdzie by to było?
No tych marzeń jest wiele, ale jedno z takich które często do mnie wracają to jest występ na BBC Proms. To jest taki wielki, międzynarodowy festiwal. Święto muzyki, odbywające się w Royal Albert Hall w Londynie, czyli w sali mieszczącej osiem tysięcy widzów i w obliczu sytuacji w której się teraz znajdujemy, wydaje się że to marzenie otrzymuje jeszcze większy i głębszy wymiar.
fot. Graminator / Tv Tetka
Mad Maestro! ukazało się 6 marca 2002 roku na PlayStation 2.
Napisz komentarz
Komentarze