Jak powiedziała nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Grażyna Wawryniuk, prezydent Tczewa usłyszał zarzut popełnienia czynu z artykułu 231 §1 kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień poprzez zabezpieczenie na potrzeby prywatne i przekazanie osobie nieuprawnionej zapisu monitoringu miejskiego, czym działano na szkodę interesu prywatnego. Prezydent złożył wyjaśnienia w tej sprawie 4 października. Mirosław Pobłocki nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu przestępstwa.
Sprawa ma związek z tzw. aferą plakatową sięgającą 2015 roku i jest częścią sporu pomiędzy prezydentem Mirosławem Pobłockim, a radnym Zbigniewem Urbanem uznanego przez prezesów miejskich spółek za inicjatora akcji ulotkowo-plakatowej informującej o przyznanych im nagrodach. Postępowanie w sprawie udostępnienia przez prezydenta nagrań z miejskiego monitoringu na których mogły być widoczne osoby rozklejające plakaty zostało umorzone. Radny Urban złożył jednak zażalenie, do którego przychylił się sąd, który zdecydował o uzupełnieniu materiału dowodowego.
Za popełnione przestępstwo grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Prezydent Tczewa nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów. - Nie złamałem prawa i nie boję się, że cokolwiek mi grozi. Z niewiadomych powodów prokuratura po roku zmieniła zdanie. Czy pojawiły się nowe wątki? Czy być może ktoś gdzieś naciska i próbuje wykorzystać tę sprawę, by zgodnie z intencją pana Urbana wyeliminować mnie z życia publicznego i nie dopuścić bym ponownie kandydował na urząd prezydenta? - komentuje Mirosław Pobłocki:
Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Malborku.
Napisz komentarz
Komentarze