Najpierw był HiT
W październiku ubiegłego roku szef ministerstwa edukacji i nauki poinformował, że w polskich placówkach edukacyjnych pojawi się nowy przedmiot. „Historia i teraźniejszość” ma uzupełnić braki w wiedzy o wydarzeniach związanych z Polską w XX i XXI wieku. Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało tę rewolucję w szkolnictwie od dawna twierdząc, że dzięki nauczaniu historii po nowemu, dzieci posiądą umiejętność świadomej oceny współczesnych wydarzeń politycznych.
„Pokolenie dzisiejszych 20-latków ma ogromne luki w wiedzy o wydarzeniach z drugiej połowy dwudziestego wieku. Bez tej wiedzy są bardzo podatni na manipulację, nie znają mechanizmów, które na nich oddziałują” – komentował Przemysław Czarnek na łamach tygodnika „Sieci”.
Teraz będzie BiZ
Podczas czwartkowego spotkania dotyczącego rozpoczęcia konsultacji na temat praktycznego nauczania przedsiębiorczości w szkołach szef MEiN poinformował, że w szkołach pojawi się jeszcze jeden, nowy przedmiot. „Biznes i zarządzanie” ma zastąpić funkcjonujące obecnie „podstawy przedsiębiorczości” i przygotować nastolatków do skutecznego rozporządzania domowym budżetem oraz firmami, które kiedyś będą chcieli założyć.
Dziś jest tak, że w polskim systemie szkolnictwa przewidzianych jest na ten moment 60 godzin lekcyjnych zajęć związanych z ekonomią i finansami w ciągu 12 lat edukacji. Jak to podzielimy przez 45 minut, to wychodzi, że edukacją dotyczącą ekonomii i finansów zajmujemy naszym uczniom dwa dni w ciągu dwunastu lat. To zdecydowanie za mało.
- Przemysław Czarnek
Napisz komentarz
Komentarze