Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 17 listopada 2024 02:17
Reklama

Wojna w Ukrainie. Wcześniaki walczą o życie w bombardowanych piwnicach

Kiedy za oknem słychać bomby i pociski, w szpitalach lekarze pomagają przetrwać noworodkom. Niektóre z nich ważą tyle, co bochenek chleba.
Wojna w Ukrainie. Wcześniaki walczą o życie w bombardowanych piwnicach

Autor: fot. iStock / screen Twitter BBC World

Dziennikarze brytyjskiego serwisu informacyjnego BBC News dotarli do Ukrainek, które zmuszone były podjąć jedne z najtrudniejszych decyzji w swoim życiu. W obawie przed bombardowaniem Rosjan, wiele ciężarnych kobiet zaniedbało swój błogosławiony stan, ryzykując zdrowie jeszcze nienarodzonych dzieci. Niektóre z nich przyszły na świat przedwcześnie, co nie pozwoliło na przetransportowanie ich do schronów.

 

Kliniki prenatalne w Charkowie i we Lwowie poinformowały BBC, że w wyniku stresu i problemów medycznych związanych z wojną w ciągu ostatnich kilku tygodni liczba porodów przedwczesnych podwoiła się lub potroiła.

- BBC News



Jedną z dziewczynek, które przyszły na świat w czasie wojny, jest maleńka Polina. Jej waga w dniu porodu wynosiła zaledwie 630 gramów. To o pięć razy mniej niż przewidują normy dla noworodków z ciąży donoszonej do końca.

We lwowskim szpitalu na świecie pojawiły się również bliźniaczki – ważąca 800 gramów Viktoria oraz jej siostra Weronika. Matka dziewczynek uciekła przed bombardowaniem z Kijowa. Kobieta przyznaje, że stres mógł być główną przyczyną wcześniejszych narodzin jej córek. "Wyjechaliśmy z powodu masowego ostrzału. Przez cały czas byliśmy w schronie" – wyjaśnia.



Utrudnione warunki i stres
 

Infekcje, brak pomocy medycznej, złe odżywianie: wojna stwarza ryzyko przedwczesnego porodu. W strefach konfliktów kobiety spędzają dużo czasu w zatłoczonych piwnicach, w których występują infekcje. Poza tym kobietom trudniej jest uzyskać pomoc medyczną, jeśli jej potrzebują.

- Iryna Kondratova, dyrektorka medyczna odpowiedzialna za opiekę nad Poliną w Charkowie



Ciężarne Ukrainki muszą mierzyć się z ogromnym strachem, który uniemożliwia im należyte dbanie o siebie i rozwój dziecka.

"Strach sprawia, że ​​boli cię skóra. Boisz się, że nie możesz jeść ani myśleć. Kiedy przyjechałam do Lwowa, lekarz powiedział, że schudłam 3,5 kilograma i że życie moich dzieci było zagrożone, ponieważ ich rozwój się zatrzymał" – opowiada kolejna rozmówczyni BBC News, której mąż jest Rosjaninem.

 

 

Kobiety, które zdecydowały się pozostać z dziećmi w szpitalu i trafiają na oddział ogólny, za każdym razem, kiedy wyją syreny zmuszone są pozostawić w inkubatorach swoje wcześniaki i schodzić do schronu. – To rozerwanie serca na pół – krótko stwierdza mama malutkiej Viktorii.

Doktor Iryna Kondratova razem ze swoim zespołem podjęła równie trudną decyzję, żeby najmłodszych ofiar wojny nie pozostawić bez pomocy.
 

Nie możesz zabrać dziecka ważącego 600 gram do piwnicy. To byłaby podróż w jedną stronę. Więc zostajemy z dziećmi i przeżywamy z nimi bombardowania.

-  Iryna Kondratova, dyrektorka medyczna odpowiedzialna za opiekę nad Poliną w Charkowie


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama