23-letniemu członkowi Młodzieży Wszechpolskiej z Gdańska policja zarzuciła zakłócanie drugiego zgromadzenia, czyli pikiety antyfaszystów. Nie potwierdziło się to w zeznaniach żadnego z sześciu świadków, którzy zgodnie twierdzili, że albo podczas pikiety w ogóle nie widzieli obwinionego, albo że Jankowski stał, nikomu nie przeszkadzając. Niczego nie wykazał także materiał dowodowy w postaci nagrań, pierwsza rozprawa była więc zarazem ostatnią. Aleksander Jankowski skomentował dla nas wyrok:
W sprawie starcia manifestacji przed dworcem PKP policja skierowała do sądu wnioski o ukaranie również dwóch innych osób: Bartosza P. i Dawida P. To także uczestnicy pikiety narodowców, którym zarzuca się zakłócanie pikiety antyfaszystów. Kodeks wykroczeń przewiduje za to karę ograniczenia wolności albo grzywny. Więcej o tej sprawie przeczytasz TUTAJ
Zeznający przed sądem świadkowie podkreślali, że to antyfaszyści zasłaniali twarze, mieli być też uzbrojeni m.in. w metalowe pałki. Z kolei antyfaszyści podnoszą, że od narodowców słyszeli prowokacyjne hasła, takie jak "przyjechali, niech wyjadą" i "ha, ha, ha, Antifa". Toczące się od miesięcy postępowania nie przyniosły odpowiedzi na pytanie, która ze stron rozpoczęła bójkę.
Przypomnijmy, że w sprawie bójki narodowców i antyfaszystów głośny był także wątek działań policji. Manifestujący zarzucali funkcjonariuszom, że na miejscu było ich za mało i że dopuścili do starcia siłowego. Wobec czterech policjantów komendant powiatowy wszczął postępowanie dyscyplinarne, które zakończyło się nałożeniem kar finansowych. Kontrowersje dotyczą również dopuszczenia do organizacji skrajnie różnych manifestacji w tym samym miejscu.
Napisz komentarz
Komentarze