Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 15 listopada 2024 20:20
Reklama

W Chorwacji „polują” na turystów. Uważajcie!

Urlop, piękna pogoda i beztroski wypoczynek na plaży – to kusząca perspektywa. Niestety, jeśli będziemy nieostrożni, wymarzone wakacje mogą zamienić się w koszmar.
W Chorwacji „polują” na turystów. Uważajcie!

Autor: fot. Pixabay

 

 

Ambasada ostrzega

 

 

Zanim wyjedziemy za granicę, warto przejrzeć strony internetowe i profile tamtejszych polskich placówek dyplomatycznych. Dlaczego? Ponieważ to one są kopalnią wiedzy dla turystów. Urzędnicy za pośrednictwem mediów społecznościowych informują o nieuczciwych praktykach, których ofiarami mogą paść podróżni.

 

 

Ostrzegamy przed nieuczciwymi firmami oferującymi pomoc drogową i usiłującymi wyłudzić wysokie kwoty, sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy kun (czyli nawet kilku tysięcy euro). W przypadku konieczności skorzystania z usług pomocy drogowej w Chorwacji zalecamy uważne zapoznanie się z warunkami posiadanej polisy ubezpieczeniowej i wcześniejszy kontakt ze swoim ubezpieczycielem w celu ustalenia kroków, które należy podjąć w sytuacji awarii na trasie.

- Ambasada RP w Zagrzebiu

 

 

Firmy „polują” na klientów

 

 

Placówka oznajmiła, że nawet po wezwaniu pomocy drogowej na miejsce powinniśmy zachować szczególną czujność. Może się bowiem zdarzyć, że przed przyjazdem zamówionego serwisu padniemy ofiarą firmy „polującej” na klientów. I naciągającej na drogie usługi. Jest pewien sposób, który pozwoli nam bardzo szybko zdemaskować oszustów. Przed skorzystaniem z jakiejkolwiek formy pomocy drogowej zażądajmy sporządzenia umowy na piśmie, w której przynajmniej szacunkowo zostanie określony koszt holowania bądź naprawy auta. To skutecznie odstraszy naciągacza.

 

 

Podróżny potwierdza

 

 

Zasadność komunikatu potwierdza historia pewnego turysty wspomniana przez portal WP Turystyka.

 

 

Pan zatrzymał się lawetą. Zapytał, czy potrzebujemy pomocy. My wcześniej dzwoniliśmy do ubezpieczyciela, by zgłosić awarię i zorganizować lawetę. Pan wklepał sobie w telefon nasz numer i puścił sygnał, żebyśmy mieli numer do niego w razie, gdyby nie udało się zamówić lawety.

- turysta

 

 

Niedługo potem wrócił. Powiedział, że to Polacy po niego dzwonili.

 

 

Na szczęście nie dałem się nabrać na tę ściemę i wytłumaczyłem mu ładnie na translatorze, że my wcale po niego nie dzwoniliśmy i chce nas oszukać. Odjechał bardzo zniesmaczony, wyzywając nas pod nosem.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama