Influencerzy nie mogą bezrefleksyjnie robić tego, co im każe reklamodawca. Są przedsiębiorcami, co wiąże się nie tylko z wykonaniem usługi i otrzymywaniem wynagrodzenia, ale też z koniecznością przestrzegania obowiązków natury prawnej oraz dobrych obyczajów.
- prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów
Jego najnowsze działania to ciąg dalszy wojny, jaką wytoczył wpływowym gwizdom sieci. Ta krucjata trwa od jakiegoś czasu i urzędnicy zaliczyli już pierwsze zwycięstwo. Pod koniec czerwca UOKiK wydał 6 decyzji, które dotyczą ukarania influencerów za brak współpracy. Kary wyniosły łącznie 139 tys. zł.
Kary pieniężne otrzymali:
- Kruszwil Marek Kruszel – 50 tys. zł.
- MD Marcin Dubiel – 25 tys. zł.
- Maffashion Julia Kuczyńska – 30 tys. zł.
- Paweł Malinowski – 20 tys. zł.
- Marcin Malczyński – 10 tys. zł.
- Marley Marlena Sojka – 4 tys. zł.
Decyzje nie są prawomocne. Influencerom przysługuje odwołanie do sądu. O co poszło? O brak współpracy przy wyjaśnianiu spraw biznesowych. Gwiazdy nie odpowiadały na pisma urzędników, którzy badali oznaczanie publikowanych w sieci treści. Dokładnie chodzi o fakt, że wiele materiałów influencerów nie było oznaczanych jako treści sponsorowane, reklamowe. To mogło fanów gwiazd wprowadzać w błąd. Mogli sądzić, że ich idol rzeczywiście poleca jakiś produkt, a w rzeczywistości wziął za to pieniądze.
Runda druga
Najnowsza odsłona walki ma jeszcze jeden wątek.
Upominaliśmy rynek od dawna o tym, aby reklamodawcy oraz sami influencerzy przejrzyście informowali o komercyjnym charakterze wpisów w mediach społecznościowych. Wskazywaliśmy określenia, które są niewystarczające i mogą tym samym wprowadzać odbiorców w błąd. Jeśli słowo „współpraca” tak bardzo przypadło twórcom do gustu, to powinni oni wówczas wyraźnie określać jej charakter np. jako komercyjna/reklamowa, aby nie pozostawiać swoim odbiorcom wątpliwości.
Urząd wszczął właśnie 4 kolejne postępowania stawiając zarzuty nieprawidłowego oznaczania materiałów reklamowych w mediach społecznościowych.
Zarzut kryptoreklamy postawiony został spółce Olimp Laboratories zlecającej reklamy swoich produktów influencerom w social mediach. Spółka zawierała z twórcami umowy, w których zobowiązywała się do zapłaty za publikację postów i relacji na Instagramie na temat produkowanych przez nią suplementów diety i innych produktów. W korespondencji z twórcami namawiała ich do stosowania niejasnych oznaczeń, sprzecznie do zaleceń komunikowanych od samego początku przez Urząd. Influencerzy mieli bowiem oznaczać posty czy relacje takimi hashtagami jak: #olimpad #nazwaproduktu.
Kolejne zarzuty dotyczą niejednoznacznego oznaczania materiałów reklamowych. Już zebrano odpowiednie dowody, a urzędnicy uważają, że błąd nie jest wynikiem zaniedbania influencerów, ale ich postępowania zgodnie z wytycznymi reklamodawców.
Kogo na celownik wziął urząd?
To influencerzy z branży fitness:
- Katarzyna Dziurska
- Katarzyna Oleśkiewicz–Szuba
- Piotr Lisek
Twórcy w swoich wpisach promują za wynagrodzeniem produkty różnych reklamodawców i nie oznaczają treści sponsorowanych w sposób jednoznaczny, czytelny i zrozumiały. Tym samym mogą wprowadzać konsumentów w błąd w zakresie charakteru tych postów oraz relacji.
Napisz komentarz
Komentarze