Akcja „Prędkość”
Dziś (piątek 12 sierpnia) policjanci w całej Polsce kontrolują kierowców, którzy mają zbyt ciężką nogę. Ale akcja „Prędkość” – choć cykliczna – nie jest jedynym powodem, dla którego warto respektować przepisy ruchu drogowego. Przekonali się o tym m.in. rowerzyści z Kędzierzyna-Koźla, którzy wpadli w ręce policjantów, choć w tym wypadku nie chodziło o pomiar z radaru. W czasie kontroli prędkości uwagę drogówki zwrócił specyficzny sposób poruszania się kobiety i mężczyzny na rowerach.
Pomimo kilkukrotnego wezwania do zatrzymania rowerzyści ominęli mundurowych i zaczęli uciekać. Policjanci pojechali za nimi, włączając sygnały świetlne i dźwiękowe. Dopiero to poskutkowało zatrzymaniem się cyklistów. Zostali oni poddani badaniu trzeźwości, które potwierdziło podejrzenia mundurowych. Okazało się, że 32-letnia kobieta miała blisko 1,5 promila, natomiast 42-letni mężczyzna niemal 2 promile alkoholu w organizmie” .
– czytamy w komunikacie policji.
Pijani rowerzyści na długo zapamiętają tę wycieczkę, bo łącznie kosztowała ich 15 tys. zł. Za jazdę pod wpływem alkoholu każde z nich dostało mandat w wysokości 2,5 tys. zł, ale to ucieczka przed policjantami była najdroższą atrakcją, za którą zatrzymani muszą zapłacić po 5 tys. zł.
Biją rekordy…
W kwestii najwyższych mandatów niektórzy uczestnicy ruchu próbują się chyba prześcigać i całkiem nieźle im to wychodzi. Motorowerzysta z Olsztyna na pamiątkę spotkania z policjantami otrzymał druczek z informacją, że do zapłaty na rzecz budżetu państwa ma 9,5 tys. zł. Dlaczego? Otóż kierowca, który wcześniej pił alkohol, wjechał pod prąd w jednokierunkową drogę. Co więcej, jego auto nie było dopuszczone do ruchu, a na dodatek nie miał ubezpieczenia. Za kierowanie motorowerem po pijanemu sprawa 37-latka trafiła również do sądu. Wydawałoby się, że trudno byłoby o większy wyczyn niż ten, którego dopuścił się kierowca z Olsztyna. Ale wątpliwą sławę zdobył też 36-latek ze Słupska, bijąc poprzednika na głowę. Jego mandaty na łączną kwotę 16 tys. zł. to „nagroda” m.in. za ucieczkę przed patrolem policji. Jak się okazało, kierowca audi miał do tego powody. Był pod wpływem amfetaminy, a jego samochód – bez ubezpieczenia i ważnego przeglądu – był w kiepskim stanie technicznym. Sprawa mieszkańca Słupska również trafiła do sądu. Za popełnione występki grozi mu nawet 7 lat pozbawienia wolności.
To nie koniec!
Rekordowa kwota mandatu padła w kolejnej sprawie. I jest naprawdę zawrotna. Otóż policjanci z Jastrzębia Zdroju ukarali kierowcę audi mandatem w wysokości – uwaga! – 32,5 tys. zł, co znacznie przewyższyło wartość jego pojazdu. Jak to możliwe? 32-latek zaczął uciekać przed ścigającymi go policjantami. Po drodze uszkodził dwa radiowozy, wjeżdżał na ulice pod prąd, spychał z drogi przechodniów i inne pojazdy. Co więcej, jego auto nie miało tablic rejestracyjnych, za to sam kierowca miał zakaz prowadzenia samochodu. Oprócz dotkliwej kary finansowej, mieszkaniec Jastrzębia Zdroju stanął również przed sądem.
Napisz komentarz
Komentarze