Taki kurs trwa 6 godzin i kosztuje około 300 złotych. Ceny różnią się w zależności od wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego, bo to one prowadzą takie szkolenia. Biorą w nich udział policjant i psycholog, a po zakończeniu spotkania kierowca z sali wykładowej wychodzi z 6 punktami karnymi mniej na swoim koncie. Takie szkolenie można przejść raz na pół roku.
Powoli to już przeszłość. Od soboty17 września kursów nie będzie. Tak wynika z nowych przepisów, które tego dnia wchodzą w życie. Zakładają one także, że punkty na koncie kierowcy będą się redukowały automatycznie po dwóch latach (jeszcze do soboty jest to rok), ale nie od momentu ukarania, ale opłacenia mandatu.
Szefowie WORD-ów otwarcie przyznają, że kursy redukujące punkty karne to dla ośrodków zarobek.
WORD-y są jednostkami samofinansującymi się. Nie ukrywam, że wpływy z opłat za kursy to znacząca część naszego budżetu
– przyznał Marcin Kulig, dyrektor WORD w Zamościu
Kursu nie ma, ale...
Wniosek jest prosty: nie będzie kursów, nie będzie pieniędzy. Po cichu szefowie WORD-ów mówią jednak o innym rozwiązaniu, nad którym pracuje Ministerstwo Infrastruktury. Resort planuje nową formę kursu. Obowiązkowo będzie musiał go przejść każdy kierowca, który przekroczy 24 punkty karne. Jeszcze nie wiadomo, jak ostatecznie ma to wyglądać, za to wiadomo, że będzie drożej, a szkolenie ma trwać dłużej. Zamiast 6 godzin nawet kilka dni.
Na razie trwają rozmowy między urzędnikami a szefami WORD-ów. Starają się wypracować nowe rozwiązanie. Projekt przepisów pokazuje, że nowy kurs będzie kosztował 500 zł i potrwa 28 godzin. Złożą się na niego pogadanki i warsztaty.
W programie szkolenia mają być takie elementy jak:
- rozwiązywanie testów o przyczynach wypadków drogowych,
- przypominanie przepisów ruchu drogowego,
- przedstawianie statystyk dotyczących wypadków drogowych,
- omawianie psychologicznych aspektów kierowania pojazdem i uczestniczenia w ruchu drogowym,
- analizowanie niebezpiecznych sytuacji w ruchu drogowym.
Dzięki temu w skali kraju do WORD-ów wpłynie rocznie 39 mln zł. Na tym nie koniec, bo może być jeszcze drożej.
Wpływy te mogą być znacznie wyższe i sięgać nawet 160 mln zł. Jak nieoficjalnie ustalił portal brd24.pl, podczas konsultacji dotyczących powstającego rozporządzenia z różnymi środowiskami wiceminister Rafał Weber miał dać do zrozumienia, że resort jest skłonny podnieść opłatę za taki kurs nawet do 2 tys. zł.
Napisz komentarz
Komentarze