Pani Agnieszka podczas ostatnich zakupów było miło zaskoczona. – Mój ulubiony ser camembert był w mniejszym opakowaniu. Mieszkam sama i zawsze zostawał jakiś kawałek sera w lodówce, który usychał. Mniejsza porcja to lepsze rozwiązanie. Zamiast 290 g jest 200 g – mówi.
Tyle że to zadowolenie nie jest kompletne, bo producent zmniejszył co prawda gramaturę, ale cenę zostawił bez zmian. Ser kosztuje tyle samo, co wtedy, kiedy był w większym opakowaniu.
Takie działanie ma swoją nazwę: downsizing
W handlu funkcjonowało od dawna, ale teraz – w czasie szalejącej drożyzny – przybrało na sile. Dlaczego tak się dzieje? Bo np. producent sera staje przed pytaniem, czy podwyższać cenę aż do zaporowej, kiedy nie będzie mógł sprzedać produktu, czy może utrzymać cenę, ale zmniejszyć gramaturę?
– Idealnym przykładem downsizingu jest np. ser żółty. Na półce znaleźliśmy opakowania od dwóch producentów. Pierwsze sprzedawane po promocyjnej cenie 6,49 zł miało masę 135 g – to producent zachodni. Drugie opakowanie o wadze 150 g kosztowało 5,99 zł i był to produkt polskiego producenta. Nasuwa się tutaj pytanie: dlaczego płacimy więcej za mniej? Oczywiście zawsze można sobie na nie odpowiedzieć, że płacimy za markę, za producenta – analizował sytuację serwis businessinsider.pl.
I ostrzegał, że takich ruchów w sklepach będzie coraz więcej. Powodem jest tzw. optymalizacja kosztów ze względu na ceny energii, gazu i składników.
Niższa gramatura, tańsze składniki
Andrzej Piętka z Akademiiu Wypieków zajmuje się badaniem rynku oraz doradztwem dla branży piekarniczej. Zarówno producentów, jak i sieci handlowych.
Firmy szukają optymalizacji kosztów wszędzie tam, gdzie można tylko dokonać jakichkolwiek zmian. Jednak to ceny energii i gazu są największym zmartwieniem dla osób zarządzających piekarniami. Piekarze dbają, żeby konsument nie odczuł spadku jakości i objętości produktów piekarskich. Dbać muszą o jak najwyższą jakość pieczywa, bo gdyby tego nie robili, to po prostu stracą klientów.
– podkreśla Piętka
I dodaje: – Teoretycznie downsizing w piekarnictwie polegać może na pomniejszaniu gramatury lub wyborze tańszych komponentów w recepturach (możemy mówić wówczas o downsizingu jakościowym). Receptury wyrobów są tajemnicą każdej piekarni i stosowane surowce w produkcji mogą się zmieniać.
Kolejnym sposobem producentów jest sprzedawanie mniejszych porcji w opakowaniach takiej samej wielkości, co w przypadku większego produktu. Ma to „zmylić” konsumenta, który w pierwszym odruchu sądzi, że nabywa duży towar, ale w rzeczywistości kupuje powietrze.
Lista produktów będzie się wydłużać
Serwis dlahanldu.pl wymienia kilka produktów, które nagle stały się mniejsze. – Już kilka lat temu zaobserwowaliśmy np. zmniejszenie gramatury dżemu Łowicz przy tej samej cenie na sklepowej półce. Produkt kiedyś był sprzedawany w opakowaniu 300 g, teraz 280 g – podaje.
Na liście znajdują się także:
- Mydło Dove w kostce. Zamisat 100 g, teraz jest 90 g.
- Herbata Lipton Yellow Label. Zamiast 100 torebek w opakowaniu są 92 lub 88.
- Czekolady E.Wedel. Było 100 g, teraz jest 80 g.
- Makaron Lubella spaghetti. W opakowaniu 500 g, teraz jest 400 g.
Tych przykładów będzie zapewne coraz więcej.
Napisz komentarz
Komentarze