Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 14 listopada 2024 20:20
Reklama

Oszuści łowią swoje ofiary na kobiety i pieniądze

Zastosowana przez oszustów metoda na amerykańską żołnierkę okazała się sukcesem. Ofiara straciła duże pieniądze. Metoda na oszustwa SMS też ma się nieźle. Złodzieje wykorzystują marzenie Polaków o szybkim zarobku.
Oszuści łowią swoje ofiary na kobiety i pieniądze

Autor: iStock

Nawiązują z Polakami internetowe znajomości. Podają się za żołnierzy amerykańskiej armii USA na misji. Gdy już ofiary im zaufają, przekonują ich, że znaleźli się w trudnej sytuacji i proszą o wsparcie finansowe. Czasami skutecznie. Jedną z taki historii opisał portal Wp.pl.

 

Ofiara łykała wszystkie kłamstwa „amerykańskiej żołnierki”

 

W komendzie w Jarosławiu (województwo podkarpackie) pojawił się 49-latek. Poinformował policjantów, że padł ofiarą oszustwa na amerykańską żołnierkę.

Otóż jakiś czas temu na jednym z portali społecznościowych poznał kobietę, która podawała się za amerykańską żołnierkę pełniącą służbę na misji w Syrii. Oszustka zdobyła jego zaufanie i obiecała mu wspólne życie w Polsce. Najpierw jednak zainteresowany kobietą mężczyzna musiał ponieść „koszty” związane z podróżą i wydostać swoją wybrankę z Czech. Żeby mogła je opuścić, trzeba było zapłacić aż 20 tys. zł. No i się zaczęło…

49-latek przelał pieniądze na wskazane przez kobietę konto. Tyle że trzeba było jeszcze opłacić przylot i certyfikat covidowy „żołnierki”. Kosztowało go to kolejne 15 tys. zł. Wtedy oszustka wmówiła swojej ofierze, że w czasie podróży została zatrzymana w Turcji. Żeby mogła wyjść z więzienia, potrzebny jest przelew na 10 tys. dolarów!

Ostatnią prośbą, na jaką przystał poszkodowany, było wysłanie oszustce 1,5 tys. dol., których rzekomo potrzebowała na bilet do Stanów Zjednoczonych. Tam kobieta miała odblokować swoje konto bankowe i zwrócić mężczyźnie wszystkie pieniądze.

W końcu 49-latek pokazał swojemu synowi zdjęcie biletu lotniczego, które otrzymał od „żołnierki”. 

„Syn poinformował go, że bilet został przerobiony za pomocą programu graficznego. Wtedy 49-latek zorientował się, że padł ofiarą oszustwa. Gdy poinformował o tym kobietę, ta zablokowała swojego rozmówcę na wszystkich portalach i kontakt się urwał” – relacjonuje podkarpacka policja. 

Zauroczony oszustką mężczyzna stracił około 95 tys. zł.

 

Słup, z którego oszuści ściągają nasze dane

 

Metoda na „pieniądze za nic” to jeden z ulubionych sposobów cyberprzestępców na wyciągnięcie naszych danych. „To tu masz 200 zł za rejestrację, od razu można wypłacić na konto!” – sms o takiej treści Polacy dostają w ostatnich dniach na swoje smartfony. Lepiej nie klikać w link. Niestety wiele osób wciąż daje się na to nabrać.

Zespół Reagowania na Incydenty Bezpieczeństwa Komputerowego ostrzegł na Twitterze: „Uważajcie na kolejne oszustwo! Cyberprzestępcy przesyłają fałszywe wiadomości SMS z informacją o możliwości otrzymania środków. W rzeczywistości oszuści na fałszywych stronach wyłudzają poświadczenia logowania do bankowości elektronicznej”.

Z komunikatu dowiadujemy się także, że cyberprzestępcy wysyłają sms-y, które mające zachęcić odbiorców do zarejestrowania się na specjalnym serwisie kryptowalut – Ari10. Strony wysyłane w linkach wyglądają podobnie jak oficjalnego usługodawcy. 

Przy rejestracji wymagana jest weryfikacja konta bankowego i udostępnienie ważnych informacji finansowych. Dzieje się to za pomocą weryfikacji wpłatą online i podania przy tym numeru karty płatniczej, jej daty ważności czy numeru CVV

Strona wysłana w wiadomości sms jest jednak tylko słupem, z którego oszuści ściągną nasze dane. Mylący może być fakt, że strona wysyłana w sms-ach ma zabezpieczoną domenę, co usypia czujność. To, co może zapalić w nas czerwoną lampkę, to inny adres URL niż na oficjalnej stronie serwisu.



 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama