Dożywocie
Sąd zdecydował o ujawnieniu danych i wizerunku Stefana Wilmonta, m.in. z uwagi na publiczny charakter zbrodni i zainteresowanie opinii publicznej, a także wykluczenie choroby psychicznej u zabójcy. Ujawnienia swoich danych domagał się też sam Wilmont.
Sąd skazał Wilmonta na dożywotnie więzienie. Jednocześnie uznano, że o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać po 40 latach. Według sądu, kara powinna się odbywać w warunkach terapeutycznych.
Przewodnicząca składu orzekającego, Aleksandra Kaczmarek wspomniała, że "Stefan Wilmont popełnił zbrodnię bez precedensu w historii Polski".
Sędzia: Wie, co robi, i dobrze się przy tym bawi
Najważniejsze było ustalenie motywu i stanu poczytalności. Prokuratura wykonała rzetelną pracę, dzięki temu proces mógł się toczyć szybko. Prokuratura chciała przesłuchania prawie 200 świadków, tylko 71 świadków najważniejszych zostało przesłuchanych w sądzie.
- sędzia Aleksandra Kaczmarek
I dodała, że „czyn został popełniony przy zaistnieniu motywacji zasługującej na szczególne potępienie”.
Stefan Wilmont popełnił zbrodnię bez precedensu w historii Polski – podkreśliła przewodnicząca składu orzekającego, a sąd nie dostrzegł okoliczności łagodzących. – Tylko dożywocie może zabezpieczyć społeczeństwo przed Wilmontem w przyszłości. Zdaniem sądu Stefan Wilmont doskonale wie, co robi, i dobrze się przy tym bawi. Wszak nie ma już nic do stracenia.
- sędzia Aleksandra Kaczmarek
Wszyscy skończymy na oddziale terapeutycznym
Po ogłoszeniu wyroku głos zabrał Wilmont.
– Nie ma znaczenia, że będę miał przedłużony areszt, bo i tak wszyscy skończymy na oddziale terapeutycznym, gdzie ja będę panem doktorem – powiedział.
Marcin Kminkowski, obrońca z urzędu Wilmonta, zapowiedział, że złoży apelację.
Przypomnijmy
Stefan Wilmont zaatakował nożem prezydenta miasta Pawła Adamowicza 13 stycznia 2019 r. Wdarł się na scenę podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku i dokonał mordu na oczach milionów widzów. Dzień później prezydent Gdańska zmarł w szpitalu.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przez blisko trzy lata prowadziła śledztwo w tej sprawie. Na tak długi czas wpłynęło m.in. powołanie trzech zespołów biegłych, którzy mieli określić stan zdrowia psychicznego Wilmonta.
Napisz komentarz
Komentarze