Po ponad dwóch latach od tragicznych wydarzeń w Rokitkach sąd uznał Danutę Sz. winną niedbalstwa, które doprowadziło do okaleczenia 9-letniej Marysi. To finał procesu w pierwszej instancji, bo obrona już zapowiedziała apelację.
Bohaterski sąsiad i zapobiegliwa matka
Już na początku uzasadnienia sąd podkreślił, jak wielką rolę w wydarzeniach w kwietniu 2016 roku odegrał sąsiad państwa Piankowskich, a także matka 9-latki.
- Sąsiad państwa Piankowskich, pan Rudko, to bohater - mówił sędzia Rafał Gorgolewski. - Zauważył sytuację i gołymi rękoma udzielił pomocy dziewczynce, w dodatku sam został pogryziony. Tak naprawdę uratował Marysi życie. Gdyby miał taką możliwość, sąd odznaczyłby pana Rudko, jednak może jedynie podziękować i pogratulować jego rodzicom - zaznaczył. Wobec mężczyzny zasądzonych zostało 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Sędzia podkreślił, że w ocaleniu życia dziecka wielką rolę odegrała zapobiegliwość matki. - Pani Piankowska pilnowała, by córka jeździła rowerem nawet po osiedlowej drodze, co uratowało jej życie podczas ataku psów. Postawa pani Piankowskiej może być wzorem dla innych rodziców.
W opinii sądu nie ma wątpliwości, że mastif tybetański to rasa niebezpieczna. - Już Tybetańczycy wiedzieli, że te psy muszą być trzymane na uwięzi. To rasa stróżująca, wykazująca się dużą niezależnością. Oskarżona zdawała sobie sprawę, że jej psy mogą być niebezpieczne, ponieważ osobiście wpuszczała gości na posesję.
Sędzia Rafał Gorgolewski podkreślał, że oskarżona nie zachowała należytej staranności przy zabezpieczeniu swojej posesji, choć mogła przewidzieć, że furtka się otworzy. Wiedziała bowiem, że elektromagnes jest niesprawny.
- Miłość do zwierząt przeważyła nad zdrowym rozsądkiem - dodał sędzia. - Eksperyment procesowy wykazał, że policjantka wątłej postury była w stanie otworzyć furtkę lekkim popchnięciem.
Przy wydawaniu wyroku sąd wziął pod uwagę fakt, że Danuta Sz. nie była wcześniej karana. W ocenie sądu na jej niekorzyść działa jednak wysoka szkodliwość społeczna czynu. - Ofiarami ataku psów padły dwie osoby, w tym dziecko. Marysia realnie była narażona na śmierć. Odbywając karę prac społecznych, oskarżona być może spotka osoby cierpiące podobnie jak Marysia, będzie miała szansę zrozumieć, do czego doprowadziła jej lekkomyślność.
Kara obejmuje także trzyletni zakaz hodowli psów. Sędzia Gorgolewski podkreślał, że do hodowli psów trzeba dorosnąć. Powoływał się także na zeznania świadków - część z nich podnosiła, że w Rokitkach panuje strach przed ostatnim mastifem przebywającym u małżeństwa Sz.
Wobec Marysi zasądzono także 500 tysięcy złotych zadośćuczynienia od Danuty Sz. Sąd podkreślał, że dziewczynka po stracie palca nie może grać na instrumencie. Jej dalsze leczenie zajmie co najmniej 10 lat. Potrzebne są m.in. specjalne plastry sprowadzane ze Stanów Zjednoczonych. Co więcej, rodzina musiała wyprowadzić się z Rokitek, bo Marysia bała się tam mieszkać. - Najważniejsze jednak jest to, że dziecko stanęło w obliczu śmierci - argumentował sąd.
Danuta Sz. została także obciążona kosztami sądowymi.
Będzie druga instancja
Grzegorz Piankowski, ojciec Marysi, podkreślał, że prace społeczne są sprawiedliwym wyrokiem dla Danuty Sz.
Ojciec dziewczynki dodał, że na jej twarzy pozostały na szczęście tylko dwie blizny. Dużo więcej jest na rękach, a przede wszystkim nogach, gdzie psy wyszarpały wręcz kawałki mięśni. Dodał, że jego córka czuje się już zdecydowanie lepiej, choć wydarzenia z 2016 roku na zawsze zmieniły ich życie. - Marysia po tym, co się stało, jest po prostu inna - dodał.
Mariusz Liegmann, przedstawiciel oskarżycieli posiłkowych, czyli rodziców dziewczynki, nie spodziewał się innego wyroku niż uznanie Danuty Sz. winną.
Dodajmy, że oskarżyciele posiłkowi domagali się dla Danuty Sz. kary więzienia w zawieszeniu. - Jeśli oskarżona wypełni karę prac społecznych, to nie ma instrumentów karno-prawnych, by przymusić ją do spełnienia obowiązku zapłaty, gdyby się od niego uchylała - tłumaczył Liegmann. - Owszem mamy zabezpieczenie w postaci hipoteki na nieruchomości należącej do oskarżonej, o co sam wnioskowałem. Ten majątek może stanowić ewentualne źródło zaspokojenia roszczeń dotyczących zadośćuczynienia.
Obrońca Danuty Sz., Czesław Pastwa, już zapowiedział apelację. W drugiej instancji będzie domagał się uniewinnienia swojej klientki. - Chcę podkreślić profesjonalizm i kulturę sędziego Gorgolewskiego - zaznaczył Pastwa. - Nie zgadzam się jednak z opinią sądu, chcemy więc, by sąd drugiej instancji skontrolował prawidłowość wyroku, który dziś zapadł.
Prokuratura domagała się dla Danuty Sz. roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, jednak dzisiejszy wyrok prokurator Magdalena Staniszewska uznała za satysfakcjonujący. Jeszcze nie wiadomo, czy prokuratura również odwoła się od wyroku w zakresie wymiaru kary.
Sprzeczne zeznania świadków
Proces w sprawie pogryzienia Marysi przez psy rozpoczął się w listopadzie 2017 roku. Na świadków wezwano ponad dwadzieścia osób, w tym mieszkańców osiedla Leśna Polana w Rokitkach. Ich oceny były skrajne - część twierdziła, że mastify małżeństwa Sz. były bardzo agresywne, inni zaś, że w ogóle nie reagowały na przechodzących obok posesji ludzi. Z kolei biegli podkreślali charakter mastifów - to psy stróżujące, które jednak zupełnie inaczej zachowują się w sforze.
Sprawa pogryzienia 9-latki przez psy. Sprzeczne zeznania świadków
Przypomnijmy: w kwietniu 2016 roku trzy mastify tybetańskie wydostały się z posesji na osiedlu Polana Leśna w Rokitkach i zaatakowały dziewczynkę przejeżdżającą rowerem. Dziecko uratował sąsiad, odciągając psy. Dziewczynka miała jednak liczne rany szarpane i straciła palec.
Napisz komentarz
Komentarze