Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 27 listopada 2024 22:37
Reklama

Kobieta przyszła po tabletkę poronną. Pojawiła się policja, była rewizja i sąd

Skandal w szpitalu. Kobieta, która chciała przerwać ciążę, została potraktowana jak przestępczyni. „Czego wy ode mnie chcecie?” – pytała policjantów.
Kobieta przyszła po tabletkę poronną. Pojawiła się policja, była rewizja i sąd

Autor: fot. iStock

 

Chcesz głosować na PiS lub Konfederację? Powiedz to tchórzu w twarz swojej żonie. 

 –  Donald Tusk

 

Tak szef Platformy Obywatelskiej odniósł się do przedstawionej przez TVN historii kobiety, która zgłosiła się do szpitala po tabletkę poronną. 

 

Szpital

 

Ciąża miała zagrażać życiu pani Joanny. Zdecydowała więc, że chce ją przerwać. Powiedziała o tym swojej lekarce, a ta zawiadomiła policję. 

Do gabinetu ginekologicznego weszły dwie policjantki. Potem kobieta została przewiezienie do innego szpitala. Tam odbyło się przesłuchanie. Musiała się rozebrać i poddać rewizji. 

 

Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające. I wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: „Czego wy ode mnie chcecie?” 

– opowiedziała dziennikarzom pani Joanna.

 

 Czterech mężczyzn pilnowało jednej, przestraszonej kobiety. Utworzyło kordon wokół pacjentki, utrudniało nam to pracę. Oni nie byli w stanie podać, dlaczego ta pacjentka jest przez nich zatrzymywana.

– mówił  lekarz oddziału ratunkowego. 

 

Policjanci pytali również o telefon. Ostatecznie, gdy pani Joanna nie patrzyła, policjanci przeszukali jej bagaż. Bezprawnie zabrali laptopa i telefon komórkowy

 

Aborcja

 

Wszystko to łączy się z antyaborcyjną polityką rządu. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że niezgodne z konstytucją jest przerwanie ciąży w przypadku, gdy zagraża ona życiu. Aktywiści prolife chcą zaostrzenia przepisów i surowego karania za aborcję. Ma to dotyczyć zarówno pacjentek, jak i lekarzy. 

I dlatego zapewne pani Joanna nieustannie słyszała słowo „przestępstwo”.

 

Obecność funkcjonariuszy wynikała z konieczności asystowania Zespołowi Ratownictwa Medycznego i  prowadzi śledztwo z artykułów mówiących o pomocy w aborcji i namowie do samobójstwa. 

-krakowska prokuratura. 

 

Chodzi o to, że gdy pani Joanna dzwoniła do swojej lekarki, była w fatalnym nastroju, ale zapewnia, że nie chciała targnąć się na życie. Sąd zdecydował o zwrocie kobiecie telefonu i komputera. Przypomniał, że pani Joanna nie była podejrzaną. Prawo w Polsce nie przewiduje kary za wywołanie u siebie aborcji. 

 

Opowieść podręcznej

 

Czy to jeszcze Polska, czy już Gilead? Państwo policyjne pod rządami PiS urządza polowanie na kobiety?

 – tak komentuje tę sprawę posłanka Lewicy Katarzyna Kotula. 

 

Wspominany Gilead to nazwa opresyjnego państwa z powieści „Opowieść podręcznej”, w której kobiety „służyły” do rodzenia dzieci 

 

Historia pani Joanny to kolejny akt systemowego upokarzania kobiet w Polsce. Państwo na modłę PiS i Konfederacji.

– napisała w sieci Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama