Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 7 listopada 2024 14:27
Reklama

Płaca minimalna. Radość pracowników studzą pracodawcy. Będą zwalniali?

20 procent O tyle wzrośnie w 2024 r. najniższa krajowa. Pracodawcy boją się, że nie udźwigną takiej podwyżki. Rząd zaciera ręce i liczy, ile zyska budżet.
Płaca minimalna. Radość pracowników studzą pracodawcy. Będą zwalniali?

Autor: iStock

 

Pracodawcy i związkowcy nie dogadali się w sprawie płacy minimalnej. Ci pierwsi apelował o umiar i zwolnienie tempa wzrostu najniższej krajowej. Ci drudzy domagali się podwyżki płacy minimalnej do 4350 zł oraz 24 proc. podwyżki dla budżetówki.

Oznacza to, że w 2024 r. gwarantowana płaca minimalna wzrośnie od stycznia do 4242 zł (z obecnych 3600 zł), a od lipca do 4300 zł, czyli – jak proponował rząd – o 20 proc.

 

Pracodawcy tego nie wytrzymają

 

To zła wiadomość dla pracodawców, dobra dla rządu. 4242 zł płacy minimalnej brutto dla pracownika – jak policzyła „Rzeczpospolita”  to ok. 5111 zł dla przedsiębiorcy, który te pieniądze będzie musiał wyłożyć. Różnica trafi do ZUS, NFZ i budżetu państwa. 

To nie wszystko, bo swoje będzie musiał oddać także pracownik. Jeśli w tym czasie nie zmienią się przepisy podatkowe, to na rękę dostanie on 3222 zł miesięcznie (o 513 zł więcej niż w tym roku).

Ekonomiści ostrzegają, że takie działania rządu mogą zakończyć się zwolnieniami i zwiększyć szarą strefę.

 

 Tak wysoki wzrost płacy minimalnej oznacza, że rośnie ona dwukrotnie szybciej niż płace w gospodarce. Apelujemy, zanim nie jest za późno, o zmianę mechanizmu liczenia płacy minimalnej. 

– ocenia Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan, cytowany przez pulshr.pl. 

 

Związkowcy: Niech zajmie się nimi rząd

 

 

Nawet jeśli podwyżki wynagrodzeń spowodują zwolnienia w małych i średnich przedsiębiorstwach, to nie jest to argument na rzecz zmiany mechanizmu naliczania płacy minimalnej.  W tej sytuacji to państwo powinno wziąć za to odpowiedzialność, bo, tylko budżet państwa zyskuje na inflacji. 

– podkreśla Grzegorz Sikora, dyrektor ds. komunikacji w Forum Związków Zawodowych (FZZ) w rozmowie z money.pl. 

 

Związkowcy z jednej strony martwią się o pracodawców z małych i średnich firm, bo mogą oni nie udźwignąć 20-procentowej podwyżki płacy minimalnej i będą zwalniać. Z drugie proponują jeszcze wyższą podwyżkę. 

Chcą, żeby od stycznia 2024 płaca minimalna wzrosłą nie 4242 zł brutto miesięcznie, ale 4300 zł, a od lipca nie 4300, ale 4540 zł brutto.

I apelują do premiera o dialog pomiędzy rządem a pracodawcami w sprawie zastosowania  mechanizmów wsparcia dla firm, które z powodu rosnących kosztów mogą mieć problemy z utrzymaniem zatrudnienia w 2024 roku.

 

Pracodawcy bronią pracowników budżetówki

 

Powodów do zadowolenia z powody podwyżki płacy nie mają pracownicy budżetówki: ich wynagrodzenia mają wzrosnąć w 2024 r. mniej, niż wskaźnik inflacji, bo – jak proponuje rząd – o 6,6 proc. W ich obronie stanęli pracodawcy.

 

 Upominamy się o wyższą jakość usług publicznych i większe podwyżki dla państwowej sfery budżetowej.

– tak wyjaśnił stanowisko pracodawców prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, cytowany przez Radio ZET. 

 

W propozycjach rządu widać wyraźną niekonsekwencję. Płaca minimalna ma wzrosnąć w 2024 roku o 20 proc., ze skutkiem dla pracodawców w wysokości 35 mld zł. W tym czasie podwyżki dla sfery budżetowej mają wynieść tylko 6,6 proc. przy skutkach finansowych poniżej 9 mld zł. 

Dlatego rząd powinien zweryfikować proponowane podwyżki wynagrodzeń w 2024 r. i podnieść je z 6,6 do 20 proc.

 

 Brak takiej decyzji będzie krzywdzący dla budżetówki. 

– podkreślił Jacek Męcina. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama