Czuję się bardzo poszkodowany, czuję, że w jakiś sposób zostałem oczerniony, właściwie w prywatnym celu ministra zdrowia i to wykorzystując moje prywatne dane, moje nazwisko, miejsce, w którym pracuję. Mało tego, znalazły się tam też informacje, że chodziło o leki psychotropowe i przeciwbólowe.
- lekarz Piotr Pisula, członek Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej
I dodał, że przygotowuje wezwanie przedsądowe. Lekarz chce, żeby ministra zdrowia go przeprosił i wpłacił 100 tysięcy złotych na poznańskie hospicjum.
Recepta jak zemsta?
Zaczęło się od nowych przepisów, które ograniczają zdalne wystawianie recept na środki odurzające i psychotropowe. Jakie to rodzi problemy, powiedział otwarcie Piotr Pisula, lekarz ze szpitala miejskiego w Poznaniu: żadnemu pacjentowi nie udało się wystawić recepty.
W odpowiedzi na te zarzuty Adam Niedzielski pokazał na Twitterze receptę, jaką Pisula wystawił sam sobie.
Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to fakty. Jakie kłamstwa czekają nas dziś.
- Adam Niedzielski, minister zdrowia
Ta sytuacja pokazuje, że minister ma dostęp do tak wrażliwych danych jak nasze choroby. I dotyczy to każdego pacjenta. Pokazuje także, że ministra nie obchodzi nasze prawo do prywatności. I dlatego protestują nie tylko politycy, prawnicy i komentatorzy, ale głównie lekarze.
Złamaniu tajemnicy lekarskiej
Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie zasugerowała, że minister mógł złamać Art. 266 § 2 Kodeksu karnego. Chodzi o zapis: „Funkcjonariusz publiczny, który ujawnia osobie nieuprawnionej (...) informację, którą uzyskał w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony interes, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Z kolei Naczelna Izba Lekarska mówi o „odwecie” ze strony Niedzielskiego i złamaniu tajemnicy lekarskiej.
„Jak się Państwo czują w systemie, w którym Ministerstwo ujawnia publicznie dane medyczne osób, które krytykują jego działania?” – tak NIL komentuje sprawę na Twitterze.
Izba zapowiada skierowanie sprawy do prokuratury, rzecznika praw obywatelskich, rzecznika praw pacjenta i Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Zapytajcie premiera, bo milczy
Użycie danych, żeby spróbować kogoś skompromitować czy zaatakować, to nie jest żaden powód. Co do obrony dobrego imienia Ministerstwa czy też samych pacjentów (na co powołuje się Minister w swoim oświadczeniu), to na pewno można wykorzystać inne sposoby, które nie naruszają poufności danych i obowiązującego prawa.
- Rafał Dunal, wiceprezes Zarządu Polskiej Izby Informatyki Medycznej w portalu rynekzdrowia.pl
A Naczelna Rada Adwokacka jasno ocenia, że w myśl art. 51 ust. 2 Konstytucji RP władze publiczne nie mogą „pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym”.
Pisula prosi teraz dziennikarzy, żeby o sprawę zapytali premiera, bo ten milczy. I być może nie odniesie się do tego skandalu. Choćby dlatego, że również w PiS dobrze wiedzą, że Niedzielski przekroczył granice.
Poseł PiS: Minister powinien przyznać się do błędu
Nie mam wątpliwości, że Adam Niedzielski naruszył przepisy RODO oraz przepisy krajowe, które sam współtworzyłem. Prezes UODO powinien wszcząć postępowanie, ale skarga pana doktora też do tego doprowadzi. Pan minister, udostępniając informacje o kategorii leku, na jaki lekarz wystawił receptę, ujawnił informacje o jego stanie psychofizycznymi. Przetwarzał dane, bo zgodnie z definicja przetwarzaniem danych jest również ich upublicznienie.
- dr Maciej Kawecki, były ekspert PiS
Także Tomasz Latos, poseł PiS i przewodniczący sejmowej komisji zdrowia, nie ma wątpliwości, że... – Należy w tej sprawie przyznać się do błędu i szukać porozumienia. W takich sprawach trzeba ostrożności, bo granica, co można, a czego nie można, jest dość jasno wyznaczona. Minister był w jakimś sensie sprowokowany, bo doktor podał nieprawdziwą informację, ale to go nie tłumaczy.
Minister nie widzi swojej winy
Z kolei Niedzielski w obszernym wyjaśnieniu udowadnia, że miał prawo zrobić, jak zrobił. Powołuje się przy tym na ustawę o systemie informacji w ochronie zdrowia, na podstawie której ma być uprawniony do dostępu do informacji o wystawionych przez daną osobę receptach. Minister zaznaczył jednocześnie, że dane nie są pozyskiwane przez indywidualne konto lekarza czy pacjenta.
Tymczasem Piotr Pisula w TVN24 tłumaczył, że nikogo nie wprowadził w błąd.
Gdy wystąpił problem z brakiem możliwości wystawienia recept na moim, ale i innych oddziałach mojego szpitala, miałem dyżur. Od rana byłem na bloku operacyjnym, po południu próbowałem wystawić recepty pacjentom, którzy następnego dnia mieli wyjść. Moje koleżanki i koledzy z oddziału nie mogli tych recept wystawić. W czwartek rano mówiłem o tym, że nie mogę tych recept wystawić. Dopiero później wystawił receptę sobie.
- Piotr Pisula
Napisz komentarz
Komentarze