Przyzwyczailiśmy się już chyba do tego, że restauracje i bary mają w swoim menu dania dla osób, które nie jedzą mięsa. Tak samo jest w sklepach. Obok tradycyjnych kiełbas leżą w lodówkach także zrobione z roślin. Nadal nazywa się je kiełbasami. A hamburgery bez mięsa to wegeburgery.
Decyzja w rękach TSUE
To jednak może się zmienić. Okazuje się, że nad roślinnymi odpowiednikami dań z mięsem zawisły czarne chmury.
„Chociaż produkty spożywcze zawierające białka pochodzenia roślinnego zyskują na popularności w całej Unii Europejskiej, nadal nie ma pewności prawnej co do sposobu ich wprowadzania do obrotu na jednolitym rynku” – donosi portal Euractiv.
I wskazuje, że spór o to, czy kiełbaski mogą być wege, rozstrzygnie Europejski Trybunał Sprawiedliwości (TSUE). Ten sam, który ostatnimi czasy zajmuje się strategicznymi dla Polski kwestiami jak w sprawie frankowiczów albo zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości.
Chodzi o nazwę
TSUE ma zdecydować w kwestii nazwy. Trybunał musi podjąć decyzję, czy produktom roślinnym mogą towarzyszyć określenia, które są powszechnie kojarzone z wyrobami mięsnymi. To np. kiełbasa, burger, stek. Obecnie nie ma żadnych zasad, które by to określały.
Sprawa nie jest wymysłem unijnych urzędników, a problem pojawił się podczas międzynarodowych rozmów na temat Wspólnej Polityki Rolnej. Wówczas jednak nie było porozumienia, ale np. już w 2021 r. we Francji zakazano używania „mięsnych” nazw dla produktów roślinnych.
Ta zmiana prawa została zakwestionowana przez wegetariańskich i wegańskich działaczy. Ostatecznie trafiła właśnie do TSUE.
Orzeczenie europejskiego sądu jest ważne także dla producentów. Bo to oni nazywają, a potem sprzedają pod tą nazwą swoje produkty bezmięsne. I kuszą nimi kupujących.
Napisz komentarz
Komentarze