Prokuratura zarzuca prezydentowi przekroczenie uprawnień i złamanie ustawy o ochronie danych osobowych. Oskarżycielem posiłkowym jest osoba, która była domniemanym sprawcą akcji plakatowej wymierzonej w Mirosława Pobłockiego i prezesów miejskich spółek w 2015 roku. Jej pełnomocnik, Marcin Miszkiewicz, jest za odrzuceniem wniosku obrony o umorzenie postępowania:
Obrona zaznacza, że poprzednie posiedzenie zostało przesunięte na dzisiaj na prośbę prokuratury, która potrzebowała więcej czasu na zapoznanie się z wnioskiem o umorzenie. Mecenas Joanna Grodzicka mówi także o niedopełnieniu przez prokuraturę podstawowych czynności:
Oskarżyciel posiłkowy w swoim wystąpieniu podkreślił, że sąd powinien zbadać, czy prezydent złamał prawo dla własnych korzyści. Przypomnijmy, że chodzi o przekazanie nagrań z miejskiego monitoringu prezesom tczewskich spółek, których wizerunek pojawił się na plakatach z napisem “władza się wyżywi”. Monitoring został wykorzystany jako dowód w procesie cywilnym.
- Tak naprawdę chodzi o załatwienie opozycyjnego radnego - mówił oskarżyciel posiłkowy. - Prezydent pełni funkcję publiczną od lat i miał świadomość, że udostępniając monitoring z pominięciem procedury, czyli zawiadomienia policji, łamie prawo. W dodatku ktoś musiał przeglądać nagrania, by znaleźć odpowiedni fragment. Czy robili to miejscy strażnicy? Jakie straty finansowe w związku z tym poniosło miasto?
- Objęcie jak najszerszego obszaru miasta monitoringiem jest wolą społeczną - replikowała mecenas Grodzicka. - W moim przekonaniu prezydent Pobłocki nie złamał prawa, a twierdzę tak w oparciu o opinię m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich czy stanowisko Sądu Najwyższego. Chodzi o lukę prawną dotyczącą monitoringu wizyjnego. Nie można naruszać przepisu, którego nie było.
Oskarżenie przychyliło się do stwierdzenia prokuratury, że udostępnienie danych jest ich przetwarzaniem. - Sam zapis z monitoringu jest neutralny, dokumentuje czyn bez znamion przestępstwa. Prezydent, wykorzystując monitoring, działał niezgodnie z prawem - czy każdy mieszkaniec może zgłosić się do niego po zapis z kamer? - pytał mecenas Miszkiewicz. - Poza tym w moim przekonaniu owoc z zatrutego drzewa [dowód zdobyty nielegalnie, określenie funkcjonujące w amerykańskim systemie prawnym - red.] nie powinien być brany pod uwagę.
Jako podstawę wniosku o umorzenie postępowania mec. Grodzicka ponownie wskazała rzekome błędy prokuratury. - Zarzuty wobec mojego klienta były zmieniane trzykrotnie, co świadczy o tym, że sama prokuratura nie wie, czy i jakie przestępstwo popełnił. Poza tym przerzuca ciężar postępowania przygotowawczego na sąd, bo nie dołożyła starań, by np. ustalić faktyczny krąg pokrzywdzonych - na nagraniu widocznych jest przecież 27 osób. Chcę również zaznaczyć, że sam oskarżyciel posiłkowy zeznał w sądzie okręgowym, że nie jest pewien, czy to on widoczny jest na nagraniu.
Dodajmy, że w tle sprawy pozostaje konflikt prezydenta Pobłockiego z jednym z miejskich radnych. Sąd o ewentualnym umorzeniu postępowania ws. Mirosława Pobłockiego ma zdecydować już w poniedziałek, 20 sierpnia, po rozpatrzeniu argumentacji przedstawionej przez strony na dzisiejszym posiedzeniu.
O sprawie czytaj także TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze