Duża galeria handlowa w Lublinie. Od pewnego czasu jednym z dużych sklepów jest w nim tzw. ciucholand. To sieciowa marka oferująca ubrania odzieżowe.
Do niedawna takie sklepy kojarzyły się raczej z „modą dla ubogich”, którzy ubrania mogli kupować na kilogramy. Czasy i podejście klientów się jednak zmieniły i kupowanie w second handach nie jest już obciachem. Zwłaszcza że można tam znaleźć oryginalne ubrania w niskiej cenie. Dlatego second handy wchodzą do prestiżowych lokalizacji jak centra miast czy właśnie galerie handlowe.
Prestiżowe lokalizacje
W Trójmieście lumpeksy znajdziecie w galeriach handlowych. Sklepy z logo Centrum Taniej Odzieży otworzyły się i z sukcesem działają tuż obok Zielonej Bramy – w najbardziej atrakcyjnym historycznie miejscu Gdańska, czy na przykład na Starym Rynku w Pucku.
– podaje portal eska.pl
I wylicza, że galerie handlowe również otworzyły się na sklepy z odzieżą używaną. Tak jest w gdańskiej galerii Madison czy Centrum Handlowym Manhattan albo w galerii handlowej Szperk i Centrum Handlowym Kaufland na Grabówku przy ul. Morskiej.
Na zakupach
Kiedy tylko takie sklepy pojawiły się w Polsce, w latach 90. XX wieku, to moja matka była w nich stałą klientką. Te ubrania śmierdziały jakimś środkiem do dezynfekcji. Pranie ich często nie pomagało w pozbyciu się zapachu. Raczej wyglądały jak odpady ubrań niż ubrania.
- wspomina w rozmowie z N4M pan Paweł
I zastrzega, że teraz dużo się zmieniło. Sklepy wyglądają normalnie. Nie ma koszy. Wszystko jest na wieszakach I przyznaje, że sam tam kupuje.
Na liście zakupów ma Zazwyczaj t-shirty, koszule, bluzy, kurtki, spodnie. Zaznacza też, że unika kupowania butów i bielizny.
I chwali to, że można w second handach znaleźć raz: markowe ubrania, dwa: oryginalne ciuchy.
Ręcznie zdobione kurtki czy spodnie, których raczej na ulicy nikt inny nie będzie miał.
– wyjaśnia
Fenomen
– Z badań wynika, że już około 70 proc. Polaków kupuje odzież używaną, przy czym 46 proc. badanych wybiera się do second handów nawet kilka razy w miesiącu. Z tych powodów branża ta obecnie prężnie rozwija się w formatach dotychczas niespotykanych, m.in. w galeriach i centrach handlowych. Otwarcie przez najemcę sklepu z odzieżą używaną w naszym markecie w Gdyni jest odpowiedzią na te trendy. Ten punkt ten od początku cieszy się dużą popularnością.
– Rafał Jerzyk, dyrektor Pionu Centralnego Zarządzania Nieruchomościami Kaufland Polska
I podkreśla:
Nie jest to jedyny second hand w sklepach Kaufland. Działają one w sumie w 5 naszych placówkach. I nie wykluczamy podjęcia współpracy z kolejnymi najemcami z tego sektora.
Miodek i niesort
Ale to nie jest łatwy rynek. Tak mówi nam jeden z właścicieli sklepu w Lublinie.
W hurtowniach odzieży używanej ubrania kupuje się w różnych kategoriach i różnych cenach. Najdroższy jest „miodek” – ubrania już przebrane, sprawdzone, czyste z metkami. Najtańsze są worki, w których nie wiadomo, co się znajdzie. Czasami wszystkie ubrania w takim worku są do wyrzucenia.
Tzw. niesort kosztuje 5-6,50 zł na kilogram. Za najlepsze ubrania trzeba zapłacić nawet 45-50 zł za kilogram.
Rozmówca dodaje, że inne ceny są na buty, torebki czy ubrania zimowe. Narzeka, że jeszcze kilka lat temu na takim sklepie można było nieźle zarobić. Teraz jest gorzej. Klientów jest mniej. I winne są dyskonty, które same zaczęły sprzedawać tanie i nowe ubrania.
Spadek widać zwłaszcza w ubraniach dla dzieci. Kiedyś matki u nas ubierały dzieci, teraz ubierają w Lidlu.
– narzeka przedsiębiorca
Boom w sieci
Używane ubrania Polacy kupują nie tylko w realu, ale także w sieci. Formalnie nazywa się to re-commerce – internetowa sprzedaż rzeczy z drugiej ręki. Dotyczy to nie tylko ubrań, ale praktycznie wszystkiego. Ale moda króluje. W serwisie OLX miesięcznie pojawia się aż 5 mln tego typu ogłoszeń.
Z raportu „Re-commerce bez tajemnic" wynika, że 59 proc. Polaków deklaruje uczestnictwo w handlu „z drugiej ręki” tylko przez internet.
To wycina stacjonarne sklepy, bo tych przez 15 ostatnich lat ubyło ok. 40 procent.
O tym, że w ramach re-commerce kupujemy coraz więcej, świadczyć może także rosnąca wartość przedmiotów sprzedawanych za pośrednictwem usługi Przesyłki OLX. W ciągu trzech lat wzrosła ona o 50 proc. Kupujemy coraz więcej coraz droższych przedmiotów. W ostatnich 3 latach średnia wartość transakcji z Przesyłką OLX wzrosła o ponad 50 proc. To pokazuje potencjał i skalę rozwoju re-commerce w obliczu poszukiwania tańszych ofert i zwiększonej presji na domowe budżety.
- komentuje Konrad Grygo, analityk biznesowy OLX
Napisz komentarz
Komentarze