Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 21 listopada 2024 17:20
Reklama

Sąd wysłał hodowcę za kratki, bo znęcał się nad zwierzętami. To początek surowszych wyroków?

Zapada coraz więcej wyroków skazujących za przestępstwa wobec zwierząt. Tyle że kary – wyroki w zawieszeniu – w stosunku do winy zbyt często są zbyt łagodne.
Sąd wysłał hodowcę za kratki, bo znęcał się nad zwierzętami. To początek surowszych wyroków?

Autor: iStock

 

Chociaż niedawno zapadł wyrok, który może zmienić ten stan rzeczy. Otóż sąd skazał hodowcę zwierząt futerkowych na 6 miesięcy bezwzględnego więzienia. 

– Mamy nadzieję, że teraz kary będą coraz surowsze – mówi w rozmowie z Newserią Anna Iżyńska-Tymoniuk ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.

 

Niskie wyroki sądów

 

Z policyjnych statystyk wynika, że liczba stwierdzanych przestępstw wobec zwierząt rośnie. W 2021 r. na podstawie ustawy o ochronie zwierząt wszczęto ponad 2800 postępowań. I stwierdzono 1864 przestępstwa.

Dla porównania – w 2000 roku postępowań było około tysiąca, a stwierdzonych przestępstw zaledwie 818.

Rośnie także liczba osób skazanych za przestępstwa wobec zwierząt. Tyle że – jak wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości – niewiele z nich usłyszało wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności.

 Czasami były to naprawdę skandalicznie niskie wyroki, pokazujące, że zwierzęta nie są traktowane jak podmioty, tylko jak czyjaś własność – podkreśla Iżyńska-Tymoniuk. 

I dodaje:  – Jest duże niezrozumienie, jeśli chodzi o samo pojęcie znęcania nad zwierzętami.

Na szczęście to się zmienia – sądy coraz częściej wymierzają karę ograniczenia wolności. To blisko jedna trzecia wszystkich wyroków. Ostatni zapadł w listopadzie ubiegłego roku w Poznaniu.

 

Sześć miesięcy więzienia

 

– Sąd Okręgowy potwierdził wyrok sądu I instancji w sprawie hodowcy lisów: 6 miesięcy pozbawienia wolności i zakaz prowadzenia działalności związanej ze zwierzętami, pracy przy zwierzętach czy posiadania zwierząt futerkowych – powiedziała serwisowi Anna Iżyńska-Tymoniuk.

Zaczęło się od filmu, na którym aktywiści pokazali, jak wspomniany hodowca zabija zwierzęta. Lisy były uśmiercane w klatkach na oczach innych zwierząt, a ich zwłoki wyrzucane obok klatek.

Hodowca nie miał odpowiednich kwalifikacji i uprawnień do zabijania zwierząt, a sposób ich uśmiercania – jak stwierdził biegły sądowy – mógł się przyczynić do przedłużania ich agonii.

Hodowca został oskarżony i skazany za znęcanie się nad zwierzętami. Żeby obejść zakaz prowadzenia hodowli, właścicielką fermy została jego żona. 

 

Czy to odstraszy innych?

 

Walka o ukaranie go trwała kilka lat. I zakończyła się sukcesem. W listopadzie ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu odrzucił apelację hodowcy i utrzymał wyrok w mocy. To pierwszy w historii przypadek skazania hodowcy zwierząt futerkowych na karę bezwzględnego pozbawienia wolności.

– To wyrok przełomowy. – Ekspertka Stowarzyszenia Otwarte Klatki nie ma wątpliwości. – Kary powinny być coraz surowsze, żeby hodowcy dwa razy się zastanowili, zanim skrzywdzą zwierzęta.

Obecnie maksymalna kara dla osób znęcających się nad zwierzętami wynosi 5 lat pozbawienia wolności. Sądy mogą też orzec nawiązkę w wysokości do 100 tys. zł.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama