Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 1 listopada 2024 11:20
Reklama

Ryszard Czarnecki ma kolejne kłopoty. Na lotnisku czekało na niego CBA

Polityk PiS został zatrzymany i przewieziony na przesłuchanie do prokuratury. Sprawa dotyczy afery wokół Collegium Humanum.
Ryszard Czarnecki ma kolejne kłopoty. Na lotnisku czekało na niego CBA

Źródło: Ryszard Czarnecki (Facebook)

 

– Polityczny teatr. Władza robi igrzyska, bo nic innego nie umie – to krótki komentarz Ryszarda Czarneckiego, kiedy w środę(11 września) późnym wieczorem opuścił prokuraturę. 

Został tu przywieziony przez agentów CBA, którzy zatrzymali go na lotnisku. Tak samo jak jego żonę – córkę Mirosława Hermaszewskiego, jedynego Polaka, który był w kosmosie.

 

Collegium kontrowersji

 

Ryszard Czarnecki to polityczny weteran. Był w kilku formacjach. Paradował np. w biało-czerwonym krawacie Samoobrony Andrzeja Leppera. Ostatnie lata spędził jednak w PiS. Był europosłem, ale w ostatnich wyborach nie został ponownie wybrany do Parlamentu Europejskiego. 

Jednak to nie z PE łączy się najnowsza afera. Chodzi o Collegium Humanum. To prywatna uczelnia (powstała w 2018 r.) z Warszawy, która ma filie w innych miastach. Niedawno wyszło na jaw, że w ekspresowym tempie można tam było zdobyć dyplomy menedżerskie, które umożliwiają robienie kariery w państwowych spółkach.

W efekcie ta prywatna uczelnia stała się dla PiS kuźnią kadr, a Czarnecki blisko współpracował z rektorem tej uczelni Pawłem Cz. Jemu i kilku innym osobom prokuratura zarzuca działanie w zorganizowanej grupie przestępczej.

 

Celem Uzbekistan

 

Z jakich dokładnie powodów służby zatrzymały teraz Czarneckiego i jego żonę? Sprawa nie jest w pełni jawna, ale wiadomo, że jest połączona z Collegium Humanum.

Były europoseł miał zawrzeć z rektorem Cz. nieformalną umowę: miał lobbować w kręgach politycznych za utworzeniem filii Collegium Humanum w Uzbekistanie. W zamian żona polityka miała dostać lukratywną posadę na uczelni.

 

Motorowerem przez świat

 

To nie jedyne kłopoty Czarneckiego. Prokuratura chce go postawić przed sądem za wyłudzenie ponad 900 tys. zł z kasy Parlamentu Europejskiego. Jako europoseł miał niesłusznie wyłudzić pieniądze za dojazdy na posiedzenia PE, bo takich podróży nie było.

Zgodnie ze składanymi dokumentami poseł miał „dojeżdżać” do pracy w Brukseli tirem, zezłomowanym dużo wcześniej samochodem osobowym, a w okresie jesienno-zimowym – skuterami.

Dodatkowo polityk deklarował, że do Brukseli jechał z Jasła, choć mieszkał w Warszawie. Dzięki temu podróż była dłuższa i droższa.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama