Przypomnijmy. W 2022 roku Unia Europejska zdecydowała, że wszystkie urządzenia przenośne – od telefonów, przez aparaty fotograficzne po komputery – mają mieć jedno i takie samo wejście – USB C. Żeby na rynku był tylko jeden model ładowarek.
To ma, po pierwsze, ujednolicić system. Po drugie, zmniejszyć ilość elektrośmieci. Po trzecie wreszcie, ułatwić ludziom życie.
Mieszkania pełnie kabelków do ładowania
– Mam w domu dużo kabelków do ładowania. Od starszych, z grubymi końcówkami, do aparatu cyfrowego, przez mniejsze USB do starszych telefonów, których jeszcze używam, po najnowsze kable do nowych smartfonów – wylicza pan Stanisław.
I dodaje: – Do tego jeszcze kable zasilające np. do małego wiatraczka na upały i w przewody do telewizora, komputerów, dekodera TV. Naprawdę jest tego sporo – podkreśla.
I tak jest w większości polskich mieszkań.
Nowe przepisy w gwiazdkowym prezencie
Po tym jak Polska przyjęła unijne przepisy, zaczną one działać już 28 grudnia tego roku.
„Co prawda wielu producentów już dawno się do nich przystosowało, w tym, chociażby Apple, ale to właśnie wszystkie nowe urządzenia, które trafią na rynek po tej dacie, obowiązkowo muszą mieć już złącze USB-C. Dotyczy to wszystkich wymienionych powyżej kategorii, a od 28 kwietnia 2026 roku dotknie również rynku laptopów” – wyjaśnia telepolis.pl.
Co ważne, stare ładowarki nadal będą w sprzedaży, ale już kolejnych takich nie będzie można produkować.
Z ładowarką lub bez. Taki wybór ucieszy klientów
To nie jedyna zmiana. Zgodnie z przepisami UE każdy producent sprzętu będzie musiał zaproponować klientowi swój towar w dwóch wersjach: z ładowarką lub bez. To cieszy pana Stanisława, bo jak mów:
– Kolejny, jak już w domu mam tyle kabli, po prostu nie jest mi potrzebny. Chyba że jako zapasowy, ale mocno bym się nad tym zastanawiał.
„Co więcej, dyrektywa wymaga, aby informacja o tym, czy ładowarka jest dołączona do zestawu, była przedstawiona na opakowaniu, w formie graficznego piktogramu, który jest przyjazny dla użytkownika i łatwo dostępny. Producenci mogą tutaj wybrać albo informację bezpośrednio na pudełku, albo naklejkę umieszczoną na opakowaniu.
Piktogram musi być wyraźnie widoczny i czytelny. Natomiast w przypadku sprzedaży na odległość, czyli przez Internet, informacja o obecności (lub nie) ładowarki musi znajdować się w pobliżu wskazania ceny” – wyjaśnia telepolis.
Bez ładowarki będzie taniej. Nie wiadomo jeszcze o ile
Polscy dystrybutorzy smartfonów już takie metody stosują. I jest szansa, że brak ładowarki w zestawie wpłynie na cenę produktu. Jak bardzo może ją obniżyć?
Na razie trudno to stwierdzić, ale biuro prasowe firmy Oppo Polska, producenta smartfonów i akcesoriów do nich, przyznaje:
„Odnosząc się do kwestii ceny, zakup telefonu bez ładowarki naturalnie oznacza niższy koszt dla klienta. Włączenie ładowarki do zestawu generuje bowiem dodatkowe wydatki – nie tylko związane z samym urządzeniem, ale także z procesem produkcji.
Większe opakowanie, konieczność dodatkowej dokumentacji oraz wyższe koszty transportu wynikające z większej wagi to czynniki, które zwiększają finalną cenę produktu. Wyeliminowanie tych elementów przekłada się na oszczędności po stronie producenta, co pozwala na zaoferowanie bardziej konkurencyjnych cen na rynku”.
Napisz komentarz
Komentarze