1 czerwca przywrócono możliwość prowadzenia porodów rodzinnych na Oddziale Położniczo-Ginekologicznym tczewskiego szpitala. Zgodnie z nowymi zasadami, w chwili zgłoszenia się do szpitala, rodząca i osoba towarzysząca zobowiązani będą do wypełnienia ankiety epidemiologicznej, pomiaru temperatury ciała oraz dostosowania się do zaleceń personelu medycznego w zakresie reżimu sanitarnego.
Teraz rodzącej towarzyszyć będzie mogła jedna osoba, w aktywnej fazie porodu i do dwóch godzin po porodzie, po czym zobowiązana będzie opuścić szpital. W przypadku nieprzestrzegania powyższych zasad oraz w przypadku przepełnienia oddziału, szpital zastrzega sobie prawo cofnięcia zgody na poród rodzinny z osobą towarzyszącą.
Problem dzieci i rodziców zaczyna się już w momencie porodu, który jeszcze do niedawna przeprowadzany był bez osoby towarzyszącej kobiecie. To jednak wierzchołek góry lodowej, ponieważ możliwość odwiedzin podopiecznych przebywających na szpitalnym oddziale, szczególnie neonatologicznym, jest zdecydowanie utrudniona. Fundacja "Rodzić po ludzku" od samego początku wskazuje na negatywny wpływ rozłąki malucha z rodzicami, apelując tym samym, o wznowienie odwiedzin.
Sytuacja zmienia się na lepsze, ale następuje to powoli, w związku z czym zwróciliśmy się do Joanny Pietrusiewicz - prezeski Fundacji "Rodzić po Ludzku", która to aktywnie działa na rzecz kobiet w ciąży i matek małych dzieci. Zapytaliśmy o to, jakie kroki podjęła organizacja w celu zmiany sytuacji na polskich porodówkach, podczas pandemii koronawirusa oraz o to, jak istotny jest poród z osobą towarzyszącą. Podjęliśmy również temat zakazu odwiedzin dzieci, przebywających w szpitalach:
Apelowałyśmy o to, żeby dzieci miały dostęp do rodziców. Jest to dla nich niezwykle ważne, żeby móc korzystć z ich wsparcia, bo to bardzo pomaga w powrocie do zdrowia. Krajowy Konsultant do spraw Pediatrii - profesor Teresa Jackowska - wydała takie rekomendacje dla szpitali, które mają służyć temu, żeby przywracać obecność przynajmniej jednego rodzica w szpitalu, natomiast nie dotyczyło to neonatologii.
~ Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji "Rodzić po Ludzku"
Na oddziale neonatologicznym przebywają dzieci, które nie ukończyły 28 dnia życia - wówczas zajmuje się nimi lekarz neonatolog, więc sytuacja w takim przypadku kształtuje się nieco inaczej.
Wiemy, że trwają prace w Ministerstwie Zdrowia, które mają dotyczyć odwiedzin w szpitalach, więc mam nadzieję, że Ministerstwo wkrótce da nam jakiś komunikat o tym, jak to będzie wyglądało. My jako Fundacja, mocno apelujemy o to i będziemy starać się, żeby każde dziecko przebywające w szpitalu mogło korzystać ze wsparcia rodziców, niezależnie od tego czy skończyło miesiąc, czy też nie.
W jaki sposób czerwcowe zmiany w funkcjonowaniu niektórych porodówek, zmieniają położenie kobiet rodzących?
Poród mimo tego, że jest doświadczeniem, w którym kobieta dość samotnie przechodzi przez jego trudy, w takim sensie, że to ona musi wykonać każdy kolejny oddech i poradzić sobie z każdym skurczem, to jednak obecność bliskich jej osób i ich wsparcie, daje kobiecie oparcie. Kobieta czuje się wówczas bezpiecznie, porody zdecydowanie trwają krócej, kobiety rzadziej sięgają po środki łagodzące ból porodowy, także możemy powiedzieć, że osoba towarzysząca jest sprzyjającym czynnikiem podczas akcji porodowej.
Jak Prezeska Fundacji "Rodzić po ludzku" ocenia perspektywy na dalsze zmiany w przestrzeni okołoporodowej i odwiedzin dzieci, które są w szpitalach?
W związku z epidemią zostały wprowadzone pewne obostrzenia, dotyczące między innymi odwiedzin w szpitalach i obecności osób bliskich podczas porodu. Wywołało to ogromne emocje u rodziców i spotęgowało stres u kobiet szykujących się do porodu, które niemalże w sytuacji terminu porodu dowiedziały się, że nie będą mogły rodzić z bliską osobą. Te kobiety nie miały szans na przygotowanie się do zupełnie nowej sytuacji.
Jeśli chodzi o porody domowe, to pamiętajmy, że w Polsce nie są one refundowane przez narodowy Fundusz Zdrowia, więc jest to jedynie prywatna praktyka położnych, której koszty ponosi kobieta rodząca. Do tej pory, nawet podczas epidemii, nie istniał zakaz porodów domowych. Odpowiednią kwalifikację kobiety do porodu w domu, przeprowadza położna.
Napisz komentarz
Komentarze