Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 04:55
Reklama

Koniec koszmaru w schronisku w Radysach. Mieszkańcy Tczewa i okolic pomagają cierpiącym zwierzętom!

"Mordownia dla zwierząt" - tak o prywatnym schronisku w Radysach na Mazurach mówią wszyscy, którzy przekroczyli próg tego miejsca. Dwa tygodnie temu na jego teren wszedł prokurator, policja i wolontariusze.
Koniec koszmaru w schronisku w Radysach. Mieszkańcy Tczewa i okolic pomagają cierpiącym zwierzętom!

Autor: fot. Malborskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt "REKS"

Dziś możemy to w końcu napisać. Chcemy przerwać koszmar cierpienia zwierząt w schronisku w Radysach. W schronisku może być nawet 3 tys. psów. Jesteśmy gotowi na odbiór zwierząt w najgorszym stanie. Potrzebujemy pomocy w walce ze złem wobec zwierząt. To największa taka akcja w Polsce. Potrzebujemy Państwa pomocy, by ukrócić ten proceder właśnie dziś – właśnie teraz!

Właściciele tego miejsca wygrywają kolejne przetargi w gminach na bezdomne psy, ponieważ proponują najniższy koszt za przyjęcie zwierzęcia pod opiekę – „kasują” za jego dalsze życie niewiele ponad 1000 złotych. Jak wygląda dalsza opieka za taką cenę? Nie trudno przewidzieć. 

W schronisku występuje bardzo duża śmiertelność. Tylko z oficjalnych danych wynika, iż w kilku pierwszych miesiącach 2020 roku ze schroniska w Radysach wyjechało prawie 4 tony martwych psów. Szok!

By pomóc kilku tysiącom zwierząt, potrzebujemy teraz Państwa wsparcia. Udowodniliśmy już nie raz, że jeśli chodzi o trudne interwencje, możemy z Państwa pomocą dokonać rzeczy niemożliwych. Odbieraliśmy kilkadziesiąt psów w stanie bardzo złym ze schroniska w Kotliskach, likwidowaliśmy wiele pseudohodowli psów, nielegalne schroniska czy miejsca gromadzenia wielu zwierząt.

Dziś stoimy naprzeciw ludzi, którzy mają ogromne pieniądze z "biznesu" na cierpieniu zwierząt. Aby z nimi wygrać, musimy mieć siły i środki na równą walkę. To jest ten czas – czas, by powiedzieć dość i rozpocząć otwartą walkę z Radysami!

- Stowarzyszenie "Pogotowie dla Zwierząt"

 

W czasie przeprowadzonej w zeszłym tygodniu interwencji znaleziono w Radysach 10 martwych psów, a 70 wymagało pomocy weterynaryjnej. Jak podaje portal rmf24, w działaniach uczestniczyło czterech prokuratorów, biegły z zakresu weterynarii, 40 policjantów oraz kilkudziesięciu inspektorów i wolontariuszy organizacji zajmujących się ochroną zwierząt. Wśród nich była także grupa wolontariuszy z naszego regionu. Mówi Krystyna Panek z Malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt "Reks":

Kliknij aby odtworzyć
Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

 

Najgorsze w tym wszystkim było wybranie pięciu zwierząt. Tam było wtedy z 600 psów. I jak mieliśmy wybrać? Prawie się ze sobą pokłóciliśmy, bo każdy spojrzał jakiemuś psu w oczy, każdy mu obiecał, że go zabierze, a potem niestety mogliśmy wziąć tylko pięć. 

- Krystyna Panek, Malborskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt "Reks"

 

fot. Malborskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt "Reks" / FB

 

Nasza rozmówczyni powiedziała, że wciąż jest wstrząśnięta tym, co przez lata działo się w Radysach i co widziała tam wraz z wolontariuszami w ostatnich dniach. Podkreśliła też, że:

 

Każdy powinien tam pojechać i zobaczyć. Może wtedy ludzie przestaliby bezmyślnie rozmnażać zwierzęta. Polityka naszego rządu jest w ogóle w tym temacie zła. Tego i każdego innego. Nie powinno się inwestować w takie miejsca. To jest napychanie kieszeni prywaciarzom. Powinna być ogólnopolska kastracja zwierząt. Przymusowa i obowiązkowa.

 

Krystyna Panek przypomina, że leczenie i sterylizacja psów uratowanych z Radys jest opłacana przez Stowarzyszenie "Pogotowie dla Zwierząt", które prowadzi zbiórkę na stronie www.ratujemyzwierzaki.pl. W ten sposób udało się już zebrać ponad 1 milion 400 tysięcy złotych

Kilkaset zwierząt udało się już przewieźć do różnych placówek w całej Polsce. Niestety nadal blisko półtora tysiąca psów na swoich przyszłych opiekunów czeka wciąż w Radysach. Do schroniska we wtorek, 7 lipca wyjedzie grupa wolontariuszy z OTOZ Animals Tczew. O szczegółach wyjazdy i prowadzonej zbiórki mówi Marlena Klekociuk:

Kliknij aby odtworzyć
Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

 

W końcu ktoś odważył się za to miejsce wziąć! Pomysł z wyjazdem do tego "piekielnego schroniska" narodził się z inicjatywy naszego tczewskiego OTOZ Animals i Joanny Sobaszkiewicz, która poprosiła wolontariuszy by pojechali i przywieźli kilka psów. 

-  Marlena Klekociuk, wolontariuszka OTOZ Animals Tczew

 

fot. Wolontariusze Tczew / FB

Kilkaset zwierząt udało się już przewieźć do innych placówek. Niestety nadal blisko półtora tysiąca psów na swoich przyszłych opiekunów czeka w Radysach. Sąd Rejonowy w Olsztynie zdecydował w sobotę (4 lipca) o trzymiesięcznym areszcie dla Zygmunta D., właściciela schroniska podejrzanego m.in. o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami. Ponadto znaleziono u niego też około 200 sztuk amunicji, na którą nie miał pozwolenia. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama