Historia muzeum sięga do stycznia 2015 roku. Wtedy właśnie otwarte zostało Prywatne Muzeum Techniki i Budowli z Klocków Lego w Karpaczu. Pół roku później jego właściciele zdecydowali się otworzyć Muzeum Konsol Gier Video.
O szczegółach obiektu opowiedział nam jeden z właścicieli, Bartosz Lewaszkiewicz:
fot. Muzeum Konsol Gier Video w Karpaczu
Mieliśmy konsole ze swojego dzieciństwa, razem z żoną. Kolekcjonowaliśmy, po prostu zbieraliśmy i to lubimy, bo jesteśmy fanami, i Nintendo, i wszystkich innych naszych konsol takich jak "PONGowskie". Mieliśmy je zabrane ze strychu. Nasi znajomi poprzynosili nam swoje konsole. Później się zaczęło jakieś dziwne zbieranie konsol po różnych giełdach.
"Wow, wow! Tego nie było! To bierzemy! To zobaczymy! Zagramy! Zobaczymy jak się w to grało!"Później się to przerodziło w takie komercyjne "A czemu by nie spróbować pokazać tego innym ludziom? Tego co my lubimy".
W ten sposób spróbowaliśmy, zaraz po utworzeniu Muzeum Klocków, utworzyć Muzeum Gier Video. Długo próbowaliśmy przekonywać naszych gości, że Muzeum Gier Video to nie jest salon gier. Na początku wszyscy byli negatywnie nastawieni, że "Nie, nie. Konsolę, czy PlayStation czy Xboxa, mamy w domu."
Myśmy bardzo długo pracowali nad tym, że to nie jest miejsce poświęcone Sony, czy Microsoftowi, tylko to jest miejsce poświęcone starym sprzętom. Takim retro. Takim, które ludzie mieli w dzieciństwie. Dopiero dwa lata temu udało nam się to zrobić poważnie, żeby goście poznali nasze miejsce i zaczęli sobie polecać. Udało nam się wybrnąć właśnie z takiej złej passy, tak? Do takiego momentu, że to jest miejsce w którym możemy pójść, pooglądać swoje wspomnienia. W dzieciństwie tona ludzi, która do nas przychodzi, będąc w muzeum, przechodząc przez kolejne elementy naszego muzeum, obserwując czy to Pegazusa, czy pierwsze Sony PlayStation, czy Commodore, czy ZX Spectrum, odnajduje swoje wspomnienia.
- "Wow! To mieliśmy na Komunię!"
- "W to graliśmy u wujka."
- "Tutaj gra się ładowała 30 minut. Trzeba było siedzieć po cichu."
Bardzo dużo wspomnień.
~ Bartosz Lewaszkiewicz
Co można znaleźć w zasobach muzeum?
Muzeum Gier sięga do pierwszej komercyjnie sprzedanej konsoli, czyli do amerykańskiej konsoli Magnavox Odyssey i mamy ją tutaj. To jest siedemdziesiąty drugi rok. Ściągneliśmy ją ze Stanów Zjednoczonych. Mamy pierwszą polską konsolę - Unitrę GTV-881. To jest jeden z pięciu egzemplarzy, który jest w Polsce. O którym można się w ogóle gdzieś tam dowiedzieć, bo cały czas grzebię i szukam w internecie. Pytam ludzi którzy gdzieś tam się spotkali z tą konsolą, jaki mają numer seryjny. Mamy taką jedną, która jest w stanie fabrycznym. Nikt na niej nie grał. Jest po prostu w idealnym stanie. Mamy ją wyeksponowaną. No i naprawdę cały czas zbieramy jeszcze takie różne egzemplarze, czy to z Rosji, czy ze Stanów, czy z Europy. Cały czas szukamy.
Czy w muzeum można zagrać na jakichś konsolach?
fot. Muzeum Konsol Gier Video w Karpaczu
W sierpniu można było zagrać na 15 stanowiskach. Teraz - przed zamknięciem bo 7 listopada, musieliśmy zgodnie z rozporządzeniem, które rząd wprowadził, zamknąć muzeum. Mamy nadal zamknięte. - można zagrać na 28 stanowiskach, a jeszcze dwa są w produkcji, czyli będzie można tak naprawdę, będąc u nas zagrać na 30 sprzętach.
Mamy Duck Hunta, czyli strzelanie do kaczek. Mamy Tekkena, Super Mario, Sonica. Takie klasyki. Mamy Micro Machines. Mamy jakiegoś Batmana. Mamy Tanki. River Raid na pewno, bo to jest też bardzo ważny tytuł. Teraz jeszcze robiliśmy zmiany. Jest tego dużo i chcemy, żeby gry były pokazywane z różnych generacji, żeby można było zobaczyć grę na Atari 2600. Później na przykład, żeby można było zobaczyć coś na NESie, coś na SNESie, coś na PlayStation 1, żeby można było zobaczyć jak te gry się zmieniały też pod względem epok z których pochodzą.
fot. Muzeum Konsol Gier Video w Karpaczu
Karpacz, mimo że jest miastem turystycznym, nie jest kojarzony jako zagłębie gier wideo. Dlaczego ze wszystkich miast, muzeum mieści się akurat tam i ile osób odwiedza obiekt?
Z racji tego, że jesteśmy bardzo związani z Karpaczem i mieszkamy w tym regionie, stwierdziliśmy że tutaj będziemy realizować naszą pasję i skupiamy się konkretnie na tym miejscu, żeby je rozwijać, żeby ono stawało się coraz bardziej atrakcyjne, coraz bardziej fajne. Mamy mnóstwo gości powracających. Mamy mnóstwo gości, którzy przychodzą do nas cyklicznie, będąc w Karpaczu. Mamy dużo nowych gości. Mamy też bardzo fajne opinie. Bardzo się staramy, żeby nasze muzeum było miejscem nie takim sztampowym, że przychodzimy, po prostu wchodzimy, oglądamy coś na przykład, tylko żeby tutaj ludzie się dobrze bawili, żeby wychodząc stąd, wszyscy wychodzili uśmiechnięci. Udało nam się to zrealizować.
Z racji tego, że prowadzimy dwa muzea, czyli Muzeum Klocków i Muzeum Gier Video, jedno muzeum napędza drugie. To tylko dzięki temu działa, że to jest połączone. Jeżeli miałbym odpowiedzieć na pytanie "Czy otworzyłbym Muzeum Gier Video w innej miejscowości?" , nie.
fot. Maciej Chyra
Czy w trakcie pandemii można odwiedzić muzeum i gdzie się ono dokładnie mieści?
Do 31 stycznia wszystko mamy zamknięte. Nie wiem jak to będzie wyglądało. Ja na pewno nie będę łamał prawa i otwierał się wcześniej. Nie stać nas na to, niestety. Naprawdę, próbowaliśmy na wszystkie sposoby. I jakieś formalne, i nieformalne, próbujące nas obronić, żeby można było się otworzyć. Nie, nie podejmujemy żadnego ryzyka, mimo tego że spełniamy już cały reżim sanitarny we wszystkich warunkach, nie próbujemy się otwierać.
Natomiast tak, znajdujemy się w Karpaczu na ulicy Mickiewicza 11. Mamy taki fajny budynek w którym są dwa muzea, połączone ze sobą. Można zwiedzić jedno i drugie, razem. Wchodzimy swobodnie, kupujemy bilet i do dyspozycji macie albo jedno, albo dwa muzea. W zależności od tego czy mamy duże natężenie ruchu, wtedy ewentualnie po prostu trzeba chwilkę poczekać, żeby można było z nich skorzystać. Nikt nigdy nie był na nas zły, że musiał chwilkę poczekać, żeby skorzystać z naszych atrakcji.
fot. Maciej Chyra
Jak wygląda prowadzenie prywatnego muzeum w trakcie pandemii?
Otwarcie panu powiem. Przygotowaliśmy nasz sklep internetowy. Przygotowaliśmy to jako coś w formie rozwoju, którego zawsze unikaliśmy, bo mamy w tym mnóstwo pracy związanych z rozwojem miejsca, z naprawą czy ciągłym serwisowaniem. Muzeum, jedno i drugie, jest bardzo interaktywne, co generuje bardzo dużo usterek i codziennego serwisu. Zawsze nam brakowało pracy, żeby to wszystko połapać w całość, bo skupialiśmy się i na obsłudze takiej turystycznej bieżącego ruchu, tak żeby zawsze porozmawiać z osobami, które są zainteresowane, żeby można było wejść tutaj w interakcję z nami. Nie tylko żeby sprzedać bilet i "Baw się dobrze". Chcieliśmy zawsze dobrze, miło, przyjąć ludzi. W związku z tym to miejsce pochłania nas w 100%. Sklep internetowy zawsze był odkładany. Z racji tego, że teraz mamy troszczeczkę więcej luzu, a mimo wszystko i tak tutaj pracujemy, cały czas serwisujemy i rozwijamy oby dwa miejsca, stwierdziliśmy że tak, spróbujemy coś takiego uruchomić.
"A nóż widelec uda się coś zrobić, tak żeby chociażby połatać jakieś drobne potrzeby finansowe."
Bieżące potrzeby finansowe, których jest bardzo dużo, ale otwarcie... to nie działa.
Szczerze, ja się nie dziwię, bo jest jak jest. Każdy szuka sposobu na to, żeby swój portfel załatać. Przyglądam się różnym formom wsparcia, różnych obiektów. Nasi koledzy z Karpacza, kawałek wyżej, mając inne muzeum poświęcone Karkonoszom, rozpoczęli zbiórkę bo nie radzą sobie. No ta zbiórka nie generuje żadnych środków. Przyglądam się temu neutralnie. Nie komentuję tego w żaden sposób. Ja w ten sposób nie chcę działać. Próbujemy przetrwać jakimiś swoimi sposobami, żeby odczekać do możliwości otwarcia się. No bo nie ukrywam, nie jest łatwo.
Ekipę którą mamy wspieraliśmy, jak się okazało, do grudnia. Teraz już nas po prostu nie stać, żeby dalej ich wspierać. Jakieś elementy serwisu, które możemy na bieżąco robić, robimy z materiału który mieliśmy kupiony już wcześniej. Który po prostu leżał i czekał, ale nie podejmujemy żadnych nowych inwestycji. Po prostu stoimy i czekamy tak, żeby można było się otworzyć i pierwsze co, spłacić dług względem ludzi, którzy u nas pracują, prawda?
Czy przedmioty przeznaczone na sprzedaż pochodzą z wystaw dostępnych w muzeum?
Te figurki, które są u nas na sklepie internetowym to jest nasza kolekcja, którą zbieraliśmy bardzo długo. Nie był przewidziany wypadek taki, że będzie pandemia i będziemy musieli sprzedać te figurki. One u nas leżały. Miały zostać wykorzystane w inny sposób. Stwierdziliśmy, że pora aby zebrane przez nas jakieś tam elementy, wystawić na sprzedaż. To nie jest zamówienie, które zrealizowaliśmy "O! Teraz zamówimy! O! Żeby to sprzedać!", tylko to jest nasza kolekcja, którą po prostu stwierdziliśmy, że "Dobrze, musimy ją sprzedać".
Instytucje takie jak prywatne muzea, nie tylko trzymające się tematyki "okołogrowej", są obecnie w trudnej sytuacji. Prywatne Muzeum Techniki i Budowli z Klocków Lego oraz Muzeum Konsol Gier Video w Karpaczu możecie wesprzeć poprzez kupno cegiełki na stronie internetowej sklep.muzeumklockow.pl
fot. Maciej Chyra
Napisz komentarz
Komentarze