Mężczyzna zmarł w wieku 81 lat w tym samym szpitalu, w którym kilka miesięcy przyjął szczepionkę. Żegnają go żona, dwóch synów i wnuki. Jego śmierć nie miała związku ze szczepieniem, była wynikiem długiej choroby, z którą zmagał się Will.
William Shakespeare zyskał sławę 8 grudnia 2020 roku. Nie chodziło o to, że nazywa się tak samo jak słynny poeta i dramaturg, ale o fakt że mężczyzna jako jeden z pierwszych na świecie został zaszczepiony przeciwko COVID-19. Przed nim preparat przyjęła tylko 91-letnia Margaret Keennan.
Shakespeare przyjął szczepionkę firmy Pfizer/BioNTech. Mężczyzna miał wówczas 81-lat. Mieszkaniec Warwickshire mówił wówczas, że w ogóle się nie denerwował. Trochę obawiał się skutków ubocznych, ale ocenił szanse ich wystąpienia na niewielkie. Dodał, że jest zadowolony, bo szczepionka oznacza dla niego i dla innych ludzi przyszłość. „To przełomowe, prawda?” - powiedział William Shakespeare zaraz po przyjęciu preparatu i prosił, żeby zwracać się do niego Bill. Dodał, że dzięki szczepionce ludzie będą mogli zmienić swój sposób życia, który ostatnio mocno odbiega od codzienności sprzed pandemii.
Brytyjskie media informując o śmierci mężczyzny zaznaczają, że nie miała ona nic wspólnego ze szczepieniem. Wielka Brytania jest obecnie jednym z europejskich liderów, jeśli chodzi o tempo szczepień. Według danych sprzed kilku dni podano tam już blisko 61 mln dawek. Dodajmy, że pierwszą zaszczepioną osobą w Polsce była naczelna pielęgniarka szpitala MSWiA w Warszawie Alicja Jakubowska. Stało się to 27 grudnia.
Napisz komentarz
Komentarze