Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 2 listopada 2024 03:16
Reklama

Polskie "Archiwum X". Wyjaśniają zbrodnie sprzed kilkudziesięciu lat

Okrutne, podwójne zabójstwo sprzed 26 lat czy morderstwo pielęgniarki, która z pracy wracała do domu - oto najgłośniejsze sprawy rozwikłane przez policjantów od przypadków beznadziejnych.
Polskie "Archiwum X". Wyjaśniają zbrodnie sprzed kilkudziesięciu lat

Autor: fot. News4Media

Na wstępie zaznaczamy, że policja nie ujawnia, jak dokładnie namierza sprawców przestępstw sprzed lat. Tak szczegółową wiedzę operacyjną trzyma w tajemnicy. Wiadomo jednak, że na nowo analizowane są akta, sprawdzane ślady genetyczne, często ponownie przesłuchuje się świadków. Dlatego rozwiązania niektórych tajemnic opisujemy dość ogólnie. 

Tropią, mimo że sprawy, którymi się zajmują, zostały już dawno pozamykane, a złoczyńców nie udało się odnaleźć. Mowa o policjantach z polskiego "Archiwum X", którzy cały czas pracują nad dawnymi zabójstwami. Kiedy do tych morderstw doszło dekady temu, ówczesnymi metodami kryminalistycznymi nie udało się zgromadzić i dokładnie opisać wszystkich śladów. Ale czasy się zmieniły, a wraz z nimi techniki pracy mundurowych. Dzięki temu policyjne "Archiwum X" co jakiś czas informuje o zatrzymaniu przestępców, którzy myśleli, że zbrodnia uszła im na sucho. Oto najgłośniejsze sprawy z ostatnich miesięcy.

Dwa ciała w rżysku

27 lipca 1994 roku dyspozytor pogotowia powiadomił policjantów z Nowego Miasta nad Pilicą, że na polu znaleziono zwłoki dwóch mężczyzn w wieku 36 i 47 lat. Ciała leżały na rżysku, całe we krwi. Ofiary były skrępowane. Miały rany postrzałowe. Na miejscu zdarzenia wykonano szereg czynności, w tym m.in. użyto psa tropiącego i zebrano ślady. Przesłuchani świadkowie wskazywali, iż w pobliżu miejsca zbrodni widziani byli mężczyźni, którzy mogli posługiwać się językiem rosyjskim. Sporządzono portery pamięciowe. - przypominają policjanci.

I na tym się właściwie skończyło. Po roku śledztwo zostało umorzone. Ale po latach sprawą zajęli się policjanci z mazowieckiego Archiwum X. Ponownie przeanalizowali akta i wpadli na trop 53-letniego obywatela Ukrainy. „Dalsze ustalenia prowadzone przez policjantów i prokuratorów pozwoliły na przedstawienie mu zarzutów.” – dodaje policja, a 53-latek w grudniu 2020 roku został doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Radomiu, gdzie usłyszał zarzut zabójstwa.

Wszystko wskazuje na to, że zabójstwo było zemstą za to, że jeden z zamordowanych nie przyjął Ukraińca do prac polowych.

Zabójstwo bezdomnego

W lutym tego roku policjanci z Białegostoku zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy sądzili, że o ich zbrodni świat już zapomniał. W kwietniu 2011 r. w Suwałkach znaleziono zwłoki podopiecznego miejscowej noclegowni. Nie udało się ustalić okoliczności zgonu 60-latka i w listopadzie 2013 roku śledztwo zostało umorzone.

 

W sierpniu 2020 roku sprawa trafiła do Archiwum X. Najbardziej doświadczeni funkcjonariusze służby śledczej zaczęli ją wnikliwie analizować. Policjanci, prowadząc szereg dodatkowych czynności procesowych, z jednoczesnym wykorzystaniem nowoczesnych metod badawczych, ustalili, że zaginiony mężczyzna prawdopodobnie został zabity, a jego zwłoki ukryte.

- informowała policja w lutym

 

Udało się też ustalić, że sprawcami jest 43-letni suwalczanin i 32-letni mieszkaniec powiatu łomżyńskiego. Zatrzymano ich we własnych domach, gdy niczego się nie spodziewali.

15-latka z Łodzi

To był szok, kiedy 30 sierpnia 1989 roku w godzinach porannych w parku im. Jana Kilińskiego w Łodzi znaleziono zwłoki 15-letniej dziewczyny. Wszystko wskazywało, że kobieta została uduszona i zgwałcona. Kilka miesięcy później śledztwo umorzono z braku konkretnych tropów.

Prokuratura jednak nie odpuszczała, ale ostatecznie chybiła. W 1993 przypisała zbrodnię Leszkowi P., nazwanemu "wampirem z Bytowa", który uważany był za najgroźniejszego seryjnego mordercę w Polsce. Tyle że akurat w tym przypadku "wampir" nie był winny. Śledztwo kolejny raz utknęło w ślepym zaułku.

W 2018 roku policja znów zaczęła działać. Ponownie zbadano dowody. Okazało się, że zabójcą jest 21-letni znajomy dziewczyny. Czy odpowiedział za zbrodnię? Nie, mężczyzna zmarł trzy lata wcześniej.

Dziewczyna nie wróciła na noc

Była godzina 22, 13 czerwca 1999 roku kiedy do Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie Krajeńskim zgłosił się ojciec młodej kobiety i zawiadomił, że jego córka Dorota po zakończeniu pracy w barze nad Jeziorem Mochel nie wróciła na noc do domu. Następnego dnia przy drodze znaleziono ciało. Niedaleko niego leżał rower Doroty. Dziewczyna została uduszona. Co ważne, była naga i nigdzie nie znaleziono znaczących śladów, jakie mógł zostawić sprawca.

Sprawę nagłośniono w mediach, przesłuchano setki osób, ale 19 kwietnia 2000 r. śledztwo w sprawie zabójstwa Doroty umorzono z powodu niewykrycia sprawcy.

 

Po niemal 22 latach do sprawy wrócili prokuratorzy z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy i policjanci Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Ponownie przeanalizowali akta śledztwa, zwracając szczególną uwagę na osobę Alojzego P., tj. mężczyzny, który był widziany krytycznej nocy na zabawie nad Jeziorem Mochel. W sprawie pojawił się także świadek, którego zeznania rzuciły nowe światło na przebieg zdarzeń, który doprowadził do śmierci dziewczyny.

- podała w czerwcu tego roku policja

 

Dzięki badaniom genetycznym śladów spod paznokci denatki, uzyskano dowody świadczące o winie mężczyzny. Nie udało się go jednak postawić przed sądem, bo zmarł pół roku wcześniej.

Namierzeni w Anglii

O tej sprawie było głośno kilka tygodni temu. Policjanci z Archiwum X ogłosili, że zatrzymali zabójcę 30-letniej pielęgniarki z Białegostoku. W 2001 roku wracała z pracy przez osiedlę Sienkiewicza.

 

30-latka została zaatakowana przez napastnika i zgwałcona. Na skutek poniesionych obrażeń, kobieta po kilku miesiącach zmarła w szpitalu. Pracujący nad sprawą policjanci odtworzyli ostatnie godziny z życia 30-latki. Kobieta była pielęgniarką i pracowała w dziecięcym szpitalu. Została zaatakowana kilkanaście metrów od swojego bloku, tuż po tym jak odprowadziła kuzynkę na przystanek autobusowy przy ulicy Piłsudskiego. Sprawcy nie przeszkadzał nawet fakt, że niedaleko miejsca zdarzenia przebywali mieszkańcy osiedla. Początkowo praca śledczych nie przyniosła przełomu w sprawie. W sierpniu 2002 roku wobec niewykrycia sprawcy śledztwo zostało umorzone. 

- informowała policja

 

Ale w 2020 roku sprawa trafiła do Archiwum X. Na nowo zbadano ślady, a te doprowadziły śledczych do podejrzanego.

 

Okazał się nim 42-letni białostoczanin, który ukrywał się w Anglii w jednej z miejscowości na południe od Manchesteru. Na wniosek Prokuratury Okręgowej w Białymstoku został wydany  nakaz aresztowania w Wielkiej Brytanii. Podejrzany został zatrzymany w piątek 18 czerwca br. w miejscu zamieszkania.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama