O tym skąd pomysł na taką formę pomocy opowiedział nam Sławomir Woźniak:
Od chwili wybuchu wojny, tego ohydnego ataku na Ukrainę widziałem, że musimy jakąś postawę przyjąć, wobec tego faktu. A jeszcze bardziej przyśpieszyło moje działania fakt, że byłem na dworcu kolejowym w sprawach klubowych. I tam było trzech młodych Ukraińców, którzy chcieli się dostać pociągiem do Dorohuska. Zgłosiłem gotowość natychmiast znaleźli się kolejni Ukraińcy, którzy potrzebowali dojechać do granicy, zawiozłem ich i rozeznałem się w sytuacji.
- Sławomir Woźniak
"Pierwsze, bardzo emocjonalne przeżycie to to, gdy na granicy poproszono mnie o przewiezienie piątki dzieci do Warszawy, do ich mamy"
Pan Sławomir opowiedział także o swoich pierwszych odczuciach po dojeździe na granicę:
Pierwsze bardzo emocjonalne przeżycie to, gdy na granicy poproszono mnie o przewiezienie piątki dzieci do Warszawy do ich mamy. Chłopiec poprosił mnie, żebyśmy zajechali do toalety. Chciałem zabrać małego do ubikacji, ale nie zdążyłem. Zadzwoniłem do moich przyjaciół do Warszawy przedstawiłem sytuację, a oni kupili dla chłopca nowe spodenki, skarpetki i buty. To był pierwszy kurs, na granicę potem drugi i trzeci, a dziś prawdopodobnie czwarty.
Klub szuka busa, który mógłby zostać użyczony do wyjazdów na granicę:
Jeżeli mogę się zgłosić tutaj z apelem, to potrzebujemy busa osobowy. [...] Busem jak ostatnio, mogę przywieźć 7-9 osób. Bus, który używam na co dzień służy osobie serdecznej do utrzymania, więc ja mogę tylko czasem ten bus wypożyczyć. Wiem, że ludzie dysponują takimi pojazdami, ale mimo apeli nikt się jeszcze nie zgłosił.
Osoby mogące pomóc w sprawie busa osobowego proszone są o kontakt z klubem Wisła Tczew Boks za pomocą Facebooka.
Napisz komentarz
Komentarze