Rozmawiałam z Radkiem Łukasiewiczem i zapytałam, jak to się stało, że wraz z Jarkiem Ważnym i Januszem Zdunkiem postanowili zabrać się temat żałoby i śmierci. Jak wyglądało zbieranie materiałów i opracowywanie utworów. Dlaczego postanowili zrobić płytę o rzeczach ostatecznych:
O ile w filmie czy książkach te tematy są eksplorowane, to jednak w polskiej piosence współczesnej takich przykładów, żeby ktoś brał na warsztat odchodzenie, pożegnanie, żałobę i śpiewał o tym w sposób taki, który mógłby słuchaczowi coś zrobić dobrego, jest niewiele (...) Słuchając Nicka Cave'a czy PJ Harvey byłem przyzwyczajony do tego, że w muzyce np. anglosaskiej temat śmierci i żałoby jest poruszany i nikt się tego nie boi.
Gdy płyta się ukazała, okazało się, że można w Polsce zrobić płytę o śmierci w sposób może nie popowy, ale na pewno na tyle przystępny, że historie ostateczne można opowiadać osobom bardzo młodym. Czy to było zamierzone?
Mieliśmy świadomość tego, że ten materiał można ugryźć na różne sposoby, bardziej lub mniej nobliwie, bardziej lub mniej klasycznie. Przekonałem kolegów, żeby to zrobić jak najbardziej współcześnie. Żebyśmy nie robili płyty do szuflady ani do archiwów, gdzie kilka osób się nad nią pochyli i powie, ze to ważne i słuszne, tylko taką, która może z dzisiejszym słuchaczem wejść w jakikolwiek dialog.
Muzycy chcieli zrobić dobrą płytę, z której będą zadowoleni artystycznie. Ale przyświecały im także dwa cele: żeby pokazać, że mamy w dorobku polskiej muzyki taką tematykę, ale też żeby płyta miała walory terapeutyczne. Album przyniósł też ze sobą swego rodzaju konsekwencję - został zadedykowany Bartowi Sosnowskiemu, który odszedł nagle w ubiegłym roku, natomiast w jednym utworze zaśpiewał Mark Lanegan, a chwile później pożegnał się ku rozpaczy swoich fanów. Temat śmierci stał się wręcz namacalny:
Oba te wydarzenia były dla nas tragiczne. Dla nas to była sytuacja nowa i musieliśmy się z nią jakoś oswoić, więc to rzeczywiście było oswajanie w praktyce.
W sobotę 28 maja w Komunie Warszawa w stolicy odbędzie się koncert Polskich Znaków, do którego trwają intensywne przygotowania. Jest to poważne logistyczne przedsięwzięcie, ponieważ na płycie śpiewa mnóstwo gości. Radek Łukasiewicz jako producent zajął się wyborem głosów i dzięki niemu na płycie zaśpiewali m.in.: Michał Szpak, Sanah, Vito Bambino czy Matylda Damięcka:
Wszystkie te osoby mają w głosie rodzaj głębi, melancholii.
Jakie są szanse na kolejne projekty Polskich Znaków?
My to traktujemy jako takie bardzo specjalny zespół na specjalne okazje.
Polecam wszystkim płytę, dlatego że ona może naprawdę ułatwić życie. Duża część naszego życia to jest jednak lęk i strach, także przed ostatecznym. Jako producent muzyczny spędziłem z tą płytą z półtora roku i na pewno mnie zmieniła i myślę, że żyje mi się łatwiej. Jeżeli komukolwiek ona zrobi coś podobnego z głowie i duszy, to myślę że warto.
Płyta Polskich Znaków "Rzeczy ostatnie" została zaprezentowana na naszej antenie w "Godzinie z polską płytą" - cyklicznej audycji muzycznej, dostępnej w każdy czwartek od 18:00.
Napisz komentarz
Komentarze