Czesław Michniewicz został selekcjonerem polskiej reprezentacji w piłce nożnej z końcem stycznia. Stery objął po tym, jak w skandaliczny sposób z pracy z zawodnikami zrezygnował Paulo Sousa. Żeby prowadzić kadrę, Michniewicz zrezygnował ze szkolenia Legii Warszawa.
To uznany szkoleniowiec, który swoją karierę piłkarską zakończył 22 lata temu. Pracę trenerską zaczynał w Olimpii Elbląg. Potem była Arka Gdynia, FC Schalke czy Tottenham Hotspur. Prowadził także Lecha Poznań, Zagłębie Lublin, Widzew Łódź czy wspomnianą Legię. Był też selekcjonerem polskiej reprezentacji do lat 21.
Mafia
Od razu, jak tylko PZPN publicznie podał nazwisko nowego selekcjonera, zaczęto przypominać aferę korupcyjną, która na początku XXI wieku wstrząsnęła polską piłką. Okazało się, że przez lata grupa złożona z działaczy, sędziów, piłkarzy ustawiała wyniki meczów. Wszystkim kierował Ryszard F. ps. Fryzjer. W sumie było oskarżonych 600 osób, a sam „Fryzjer” został skazany w 2021 r. na 4,5 roku więzienia i zakaz organizowania i uczestniczenia w profesjonalnych zawodach sportowych przez 10 lat.
Jaka była w tym wszystkim rola Michniewicza? Sporna. Trener w 2008 r. sam zgłosił się do prokuratury i opowiedział o swoich kontaktach z bossem piłkarskiej mafii. Michniewicz nigdy nie był o nic oskarżony, ale dziś dziennikarze przypominają, że gdy w 2004 r. był trenerem Lecha Poznań, to w spotkaniu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki Lech wystawił rezerwowy skład i sensacyjnie przegrał.
Prokuratura badała tę sprawę, a Michniewicz tłumaczył śledczym, że wówczas drużyna Lecha była zdziesiątkowana przez kontuzje. Tyle że w aktach śledztwa znajdują się informacje o bardzo wielu połączeniach telefonicznych przed meczem między Michniewiczem a „Fryzjerem”.
Mocne uderzenie
Teraz ta sprawa wraca w artykule serwisu wp.pl. Jego dziennikarze przypominają aferę i możliwą w niej rolę Michniewicza.
Stanowisko selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski to w polskim sporcie najbardziej eksponowana posada. Zainteresowanie kadrą jest masowe, podczas rozgrywanych przez nią meczów przed telewizorami zasiadają miliony fanów. Jeśli w życiorysie nowego selekcjonera znajduje się epizod budzący kontrowersje, rolą mediów jest jego dokładne prześwietlenie i opisanie. Tym bardziej że osoba obejmująca stery narodowej drużyny powinna charakteryzować się nieposzlakowaną opinią. Pracując nad publikacją, chcieliśmy dojść do tego, czy rzeczywiście można twierdzić, że Michniewicz nie był uwikłany w korupcyjny proces i że nie można mu niczego zarzucić.
- Paweł Kapusta, wicenaczelny Wirtualnej Polski
Telefony, telefony
Do jakich wniosków dochodzą dziennikarze?
Z sądowych akt wynika, że Michniewicz i „Fryzjer” kontaktowali się telefonicznie 591 razy (1 lipca 2003-12 lipca 2005). Była to relacja „intensywna”. Bo zdarzało się, że mężczyźni dzwonili do siebie nawet 20 razy dziennie.
Michniewicz dzwonił do Fryzjera tuż przed i tuż po meczach, które według prokuratury były kupione lub sprzedane przez poznańską drużynę.
- czytamy a artykule
A także: „Mimo że Michniewicz przyszedł do Amiki jako rezerwowy bramkarz, zadebiutował w lidze bardzo szybko. Jak twierdzi Fryzjer – w bardzo specyficznych okolicznościach. W 6. kolejce sezonu 1996-97 Amica grała na wyjeździe z GKS Bełchatów. Zawodnicy z Wronek w ramach wcześniejszych rozliczeń zgodzili się przegrać ten mecz. Według Fryzjera pierwszy bramkarz Jarosław Stróżyński nie chciał tego firmować swoim nazwiskiem, dlatego po rozgrzewce zgłosił kontuzję. Zastąpił go Michniewicz. Amica przegrała 1:3”.
Co na to Michniewicz?
Pytany szczegółowo o kolejne kontakty z osobami biorącymi udział w sprzedawaniu meczów, zaprzecza, że rozmawiał na takie tematy. Albo odpowiada: „Nie jestem w stanie przypomnieć sobie, o czym wtedy rozmawialiśmy”.
Napisz komentarz
Komentarze