Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 1 listopada 2024 17:23
Reklama

Czy znowu będziemy musieli przestawiać zegarki? Wszystko w rękach nowego rządu

Powoli zbliża się zmiana czasu. Czy i tym razem wszystko zostanie po staremu, czy jednak rząd wyłamie się z powszechnie krytykowanego zwyczaju przestawiania zegarów 2 razy w roku.
Czy znowu będziemy musieli przestawiać zegarki? Wszystko w rękach nowego rządu

Autor: iStock

 

Przed nami kolejna zmiana czasu, tym razem z zimowego na letni. Robimy to dwa razy w roku: w ostatnią sobotę marca i października. W pierwszym terminie przechodzimy na czas letni, w drugim na zimowy. Przed nami ten pierwszy scenariusz.

Za każdym razem wywołuje to niezadowolenie Polaków i za każdym razem wraca pytanie: 

 

Czy to jest potrzebne?

 

Nie – odpowiadają lekarze. I przekonują, że takie zmiany czasu źle wpływają na nasze samopoczucie. Mimo że jest to efekt, który trwa krótko, to jednak jest uciążliwy. Wiele osób ma problem z wyspaniem się, odpoczynkiem, są rozdrażnione lub właśnie ospałe.

Dlatego Unia Europejska chce znieść obowiązek zmiany czasu. Na to jednak muszą się zgodzić wszystkie kraje członkowskie. Wydawało się, że to tylko kwestia czasu. Tyle że jeszcze przed pandemią Komisja Europejska wstrzymała prace nad zniesieniem obowiązku przestawiania zegarków.

 

Polacy nie chcą przesuwać wskazówek zegara

 

Kiedy jeszcze Parlament Europejski debatował o zniesieniu zmiany czasu, Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii zleciło CBOS, żeby zapytał Polaków, co myślą na ten temat. Okazało się, że zdecydowana większość – bo aż 78,3 proc. – nie chce zmiany czasu.

Jeśli w Polsce zostałby wprowadzony jeden czas obowiązujący przez cały rok, to – zdaniem większości (74,2 proc.) badanych – powinien to być czas letni środkowoeuropejski. 

Ponieważ jednak PE nie zmienił prawa, więc nadal dwa razy w roku przestawiamy zegarki. 

 

Czas na odmrożenie projektu ustawy

 

W Polsce od kilku lat – przypomniał niedawno „Fakt” domaga się tego PSL. Przed dwoma laty partia Kosiniaka-Kamysza złożyła nawet w Sejmie projekt ustawy. 

 

Zmiana czasu powoduje utrudnienia w działalności przedsiębiorstw, szczególnie sektora transportowego i bankowego. Pociągi i samoloty są zmuszone dostosować się do przesunięcia czasu, co niekiedy oznacza godzinny postój, lub specjalną zmianę rozkładu. Banki ogłaszają przerwy techniczne w celu wprowadzenia zmiany czasu, podczas których usługi bankowości elektronicznej są niedostępne. Konieczne jest również przestawianie zegarków, harmonogramów pracy w przedsiębiorstwach czy indywidualnych zajęć.

– uzasadniali cytowani przez dziennik posłowie PSL

 

Wtedy jednak peeselowski projekt ustawy trafił do sejmowej zamrażarki strzeżonej przez ówczesną marszałkinię Elżbietę Witek. 

 

Teraz sytuacja się zmieniła

 

Po wyborach 15 października ubiegłego roku ludowcy zapowiadali, że odpuszczą sprawy. I będą namawiali swoich partnerów koalicyjnych, żeby zrezygnować z przestawiania zegarków. 

Czy im się to uda i czy rząd Donalda Tuska zrezygnuje ze zmiany czasy – bo to on musi podjąć taką decyzję –  na razie nie wiadomo. Na podjęcie decyzji koalicja ma już jednak niewiele czasu.

 

Kiedy jeszcze będziemy zmieniali czas?

 

Dopóki jednak nie zapadły jeszcze żadne decyzje, to do 2026 roku kwestię zmiany czasu reguluje rozporządzenie prezesa Rady Ministrów. Zostały w nim wyznaczone następujące daty:

Czas letni środkowoeuropejski zostanie wprowadzony:

w 2024 r. – 31 marca,
w 2025 r. – 30 marca,
w 2026 r. – 29 marca.

Czas letni środkowoeuropejski zostanie odwołany

w 2024 r. – 27 października,
w 2025 r. – 26 października,
w 2026 r. – 25 października.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama