Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 23:40
Reklama

Rowerzysta musi oddać gigantyczne odszkodowanie. Ważny powód

Kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowania musi zapłacić kierowcy rowerzystka, bo wjechała w jego samochód. Może to też spotkać wielu innych rowerzystów.

 

Sekwencja zdarzeń jest następująca: 

  • wrzesień 2023 – rowerzystka doprowadza do kolizji z samochodem; kierowca mazdy jest ubezpieczony, rowerzystka – nie;
  • ubezpieczyciel wycenia szkodę, jaka poniósł kierowca mazdy – ponad 20 tys. zł;
  • PZU wypłaca odszkodowanie w wysokości 26 658 zł i dochodzi zwrotu od rowerzystki;
  • czerwiec 2024 – rowerzystka otrzymuje drugie wezwanie do zapłaty za kolizję, którą spowodowała swoim rowerem;
  • już teraz musi zapłacić 28 tys. zł odszkodowania, bo ubezpieczyciel dolicza odsetki za zwłokę – 1355 zł. 
  • ubezpieczyciel ostrzega też kobietę, że jeśli nie spłaci zadłużenia, ruszy postępowanie sądowe i egzekucyjne; do zapłacenia będzie wtedy dużo więcej.

 

Może to spotkać każdego rowerzystę

Ubezpieczyciel – jak podał portal auto-swit.pl – zastosował bolesne dla rowerzystki rozwiązanie – tzw. regres ubezpieczeniowy. Aleksander Daszewski, radca prawny z Biura Rzecznika Finansowego, wyjaśnił w TVN24, co to jest. Otóż jeśli w kolizji biorą udział nieubezpieczony sprawca i ubezpieczony poszkodowany, to ubezpieczyciel wypłaca mu odszkodowanie z jego polisy AC. Potem wypłaconą kwotę ściąga ze sprawcy.

To tzw. regres w ubezpieczeniu. I właśnie w takiej sytuacji znalazła się właśnie rowerzystka z Warszawy. Może to spotkać – jak ostrzegł Daszewski – każdego rowerzystę.

 

Jak tego uniknąć?

 

Gdyby rowerzystka – przypomina auto-swiat.pl – miała OC rowerzysty lub OC w życiu prywatnym, nie doszłoby do takiej sytuacji. Tyle że te ubezpieczenia są dobrowolne. Dlatego niewielu decyduje się na ich wykupienie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama