17 lutego około godziny 18:00 kobieta wyjechała czarnym oplem corsa z rodzinnego domu w Wojborzu (woj. dolnośląskie) do Polanicy-Zdroju. Plan był taki, że spotka się tam ze znajomym mechanikiem samochodowym. Wiadomo, że dotarła na miejsce, a przed godziną 23 Katarzyna wysłała do matki sms-a z informacją, że wszystko jest w porządku i wróci następnego dnia.
I to był ostatni kontakt z młodą kobietą. Potem jej telefon był już nieaktywny.
To miał być wyjazd po nowy samochód
Mechanikiem, z którym miała się spotkać, był jej były chłopak. Mieli razem pojechać do Wrocławia i tam kupić auto.
– Gdy Kasia przyjechała, to on stwierdził, że coś z tym autem jednak jest nie tak i do zakupu nie doszło. Mieli się posprzeczać i on oddał Kasi 30 tys. zł, które były przeznaczone na zakup samochodu – powiedziała „Faktowi” osoba z otoczenia Katarzyny.
Kobieta zapadła się pod ziemię. Od razu zaczęły się poszukiwania, w które została zaangażowana nie tylko policja, ale też strażacy z OSP, a nawet ratownicy GOPR. Z miejsca śledztwo wszczęła prokuratura.
Teraz już wiadomo, że wszystkie te działania mają tragiczny finał.
Znalezione ciało
Ciało kobiety znaleziono w okolicy Międzylesia. Nieoficjalnie jest mowa o morderstwie. Serwis klodzko24.eu, powołując się na własne źródła, podaje, że w aucie Katarzyny policyjni technicy znaleźli ślady krwi.
Miał zostać też zatrzymany 26-letni mężczyzna, z którym wcześniej spotkała się młoda kobieta.
Napisz komentarz
Komentarze